Geoblog.pl    mamaMa    Podróże    Jestem w podróży...choćby tylko w głowie 2019    Japonia w Brandenburgii
Zwiń mapę
2019
04
sie

Japonia w Brandenburgii

 
Niemcy
Niemcy, Dreetz
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 28033 km
 
W Brandenburgii można znaleźć wszystko. Nawet Japonię.

Japonię wymodelowaną, ukamienowaną, z wytyczonymi ścieżkami, bambusowym ogrodzeniem, kamiennymi latarniami, wodnymi miskami, herbacianym domkiem i żwirowym poczuciem doskonałości. Japonię idealną, choć zatopioną głęboko w Brandenburgii. Nie odkrytą, lecz od podstaw zbudowaną i ukształtowaną. Nabrzmiała doskonałą kompozycją, cichą, acz wietrzną, o idealnie wygładzonej powierzchni i czasie płynącym w zupełnie innym rytmie.

W 1988 roku nie było tutaj nic. Skrawek ziemi nieobiecanej. Reiner i Gesine fascynowali się Japonią jeszcze w czasach studiów. Odkryli daleko stąd świat ogrodów, których początki sięgają Chin i Korei. Japońscy mnisi, podróżujący po tych krajach, zaczęli tworzyć małe raje i tak narodziła się sztuka japońskiego ogrodnictwa. Ogrody zen, ogrody ze stawami, spacerowe, herbaciane i kontemplacyjne – cała paleta różnorodności. Reiner i Gesine odtworzyli to wszystko tutaj – w Dreetz, w powiecie Ostprignitz-Ruppin. Mała miejscowość zagubiona w lesie, a droga do japońskiego ogrodu Roji prowadzi po betonowych płytach. Początkowo ogród był dostępny jedynie dla klientów ich firmy zajmującej się projektowania i tworzenia ogrodów. Z czasem, wraz z rosnącym zainteresowaniem, otworzyli jego podwoje dla turystów indywidualnych. Można wziąć udział w warsztatach ogrodowych, napić się grzańca na jarmarku bożonarodzeniowym, albo zamówić herbacianą ceremonię. Czasem odbywają się tu koncerty.

Przyjechałyśmy właśnie na ceremonię herbaty. Gesine prosi, byśmy usiadły w ogrodzie i poznały psa oraz kota. Rozglądamy się, zafascynowane niespodziewanym gąszczem. Poza nami jest jeszcze mąż Gesine, Reiner. Najpierw poznajemy historię ceremonii i jej japońskiego odłamu. Słuchamy opowieści o specjalnych herbaciarniach, ich surowym stylu, czystości, przejrzystości i rytuale. Potem Gesine zaprasza nas do domku stojącego w samym sercu ogrodu. Z namaszczeniem i w ciszy wiedzie nas do jego drzwi. Wiemy, że do środka musimy wejść na czworakach i siedzieć na kolanach. I gdy to robimy, przesuwamy się w świat ceremonii, która na długo utkwi nam w pamięci. Każdy gest ma znaczenie, wykonywany z precyzją pozwala zapaść się w tu i teraz, w medytację tej jednej chwili. Jesteśmy zapatrzone w smukłą sylwetkę gospodyni, w jej kimono i dłoń, wykonującą sprawne, szybkie ruchy. Cierpki smak herbaty przełamany kęsem słodyczy.

Po wszystkim, wygładzone i otulone spokojem, zanurzamy się w japońskim ogrodzie. Każda jego część jest doskonała. Trochę nie dowierzamy, gdy docieramy kładką do jednego z jego krańców, a przed nami otwiera się brandenburska przestrzeń. Ni stąd, ni zowąd stoimy między dwoma światami – tam realnym i tym wymarzonym. Gdy opuszczamy Roji, w oknie małego domku krytego strzechą widzimy Reinera, który macha do nas na pożegnanie. Odnosimy nieodparte wrażenie, jakby cicho prosił, byśmy zabrały go ze sobą. Euforia wolności uderzyła nam do głów;)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (33)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
mamaMa
Anna M
zwiedziła 19.5% świata (39 państw)
Zasoby: 1530 wpisów1530 5806 komentarzy5806 24831 zdjęć24831 1 plik multimedialny1