tom Roden. Rok 1184
„ ecclesia S. Mariae Magdalenae ad Novale“
W 1327 klasztor zburzono, później odbudowano, ale 1538 w końcu zlikwidowano.
tom Roden to ruiny klasztoru benedyktynów. Materiał, który pozostał po tym klasztorze, wykorzystano w baroku do budowy Corvey. Widać go stąd. Dumny. Dumny kościół. On jest, a to miejsce, budulec, to ślad, ledwie ślad.
Wokół życie, firmy, które zabierają mu miejsce, osaczają. Ulice, hałas, ciągły samochodowy ruch. Ale jest i spokój, słyszę świergot ptaka unoszącego się nad polem. Spokój, który był tu wtedy, te parę setek lat temu. Tamci ludzie znali tylko ten spokój. Jak to było - bez samochodów, samolotów, ulic, hałasu, ruchu? Zostały porośnięte trawą, odrestaurowane mury. Mnisi, ci, którzy tutaj przychodzili, nie zostawili po sobie żadnych śladów, a budowniczowie? Kim byli, co lubili, jak żyli, czym był dla nich tom Roden - przymusem, czy chwałą Boga? Czy oni sobie nas wyobrażali?
Przypominają mi się słowa Karola Kosika:
"Miejsce kultury w jej dawnym duchowym i duchowo przeżywanym sensie zajęła dziś subkultura spektaklu. Wszystko oglądać (biernie) - to postawa współczesnego człowieka. Stąd symbolem naszych czasów jest turystyka. Oglądać rzeczy, o których się właściwie mało wie. Oglądanie zastępuje wiedzę i rozumienie, a nawet staje się ich synonimem. Kultura przestała być formą życia, została zredukowana do dziedziny oddanej pod zarząd specjalistom, stała się domeną profesjonalistów, rezerwatem."
Ile ważnych spraw toczy się wokół tego miejsca:
- 12 lat temu zdolny 16-latek założył firmę komputerową, dziś, człowiek sukcesu, spogląda codziennie na to miejsce, jeśli jest w biurze. Jeśli nie podróżuje szybko po świecie w celach bardzo interesownych;
- młoda dziewczyna, która zwróciła się do telewizji, żeby ratować swój związek. Zdradziła, ale kocha, chce dostać szansę, chce powrotu, wybaczenia, zapomnienia. Zdradzony się nie zgadza, nie potrafi, nie zapomni, bo duma, bo ból. A ona przychodzi tu codziennie, do pobliskiej siłowni, gdzie pracuje, gdzie go poznała;
-żółty dom, w którym mieszka archeolog tego miasta. "Dom Polaków", jak się na niego mówi, bo kiedyś, kiedy w Polsce panował jeszcze socjalizm tutaj się zatrzymywali, koczowali, mając nadzieję ne bogatsze jutro. Gdzie oni teraz są? Nie ma po nich śladu, jak po mnichach;
-Corvey i turyści, Corvey i jego mieszkańcy, a przede wszystkim właściciele z czwórką dzieci, które są dla nich najważniejsze, którym tworzą codziennie cudowne, beztroskie dzieciństwo. Są zaprzeczeniem niemieckiej bezdzietności, bo dla większości ludzi tutaj dzieci to przeszkoda w karierze, a już czwórka - to brzmi bardzo asocjalnie!
- i te pola, na których co roku pracują gastarbajterzy. Za parę euro na godzinę, pensja, za która żaden Niemiec by się nawet nie schylił, zmuszają swoje ciała od piątej rano do ciężkiej pracy w słońcu, deszczu, zimnie i mgle.
tom Roden jest dostępny do zwiedzania bez jakichkolwiek opłat 24 godziny na dobę, przy ulicy Zur Lüre, na obrzeżach miasta Höxter. Znaleziska można oglądać w pobliskim muzeum Corvey (czynne od 10-18, od 1 kwietnia do 1 listopada)