Bajeczne miasteczko. Miasteczko cudeńko.
Te śliczne domeczki, cała masa ślicznych, kolorowych, rozkosznych domeczków - jedne bardziej, inne mniej zadbane.
Te zdobienia misterne, fikuśne, kolorowe, zdająca się nie mieć końca pomysłowość.
Te okieneczka przekrzywione, malutkie, słodziutkie, nie pozwalające oczu oderwać.
Te drzwiczki drewniane, różnie powykrzywiane, zachęcające do wejścia, zajrzenia za nie przynajmniej.
Te uliczki z zakrętami, które aż się proszą, aż piszczą, żeby pójść dalej, jeszcze dalej, bo tam kolejna niespodzianka, kolejne objawienie, zaskoczenie.
Ten zameczek nad tą miasteczkową zabawka, ten wesoły grajek i barwny błazen na linie, średniowiecze wychylające się z każdego naszego na to wszystko spojrzenia.
Te kawiarenki, sklepiki, restauracyjki, ten ryneczek i kościółek, ten bruczek wygładziony wiekowym po nim chodzeniem.
Słodycz rozpływająca się w ustach, aż strach pomyśleć, co by się działo, gdyby się tu zamieszkało...