Dzisiaj po raz pierwszy widać spektakl niebiański. Groźna zabawa tropikalnego świata. Czerń horyzontu o poranku i lekkie słońce nad nami. Myślimy: mamy czas, dużo czasu, jeszcze zdążymy schronić się pod parasolem zanim dopadną nas pierwsze krople. Ale spektakl nie czeka, dopada czarną nawałnicą i nie daje nawet chwili na zachwyt. Wiadra wody z nieba i dziki wiatr wśród palm. Szał.
Burza w tropikach jest inna od naszej europejskiej. Jest dzika i nieposkromiona i nie cacka się z nikim. Bezlitosna, oszalała i gwałtowna. Jak najlepsza kochanka.
Taki dzień to czas na towarzystwo, na śmiech i zabawę, na żart i delikatny flirt. Wykorzystujemy to wszyscy - ci, którzy czują pokrewieństwo dusz. Robi się z tego zabawa na całego, przy cejlońskiej herbacie i polskich ciastkach. Opowieściom, śmiechom, emocjom i zaskoczeniu, że tak nam ze sobą dobrze, nie ma końca. Nikt nie zauważa deszczu, choć może wszyscy są mu wdzięczni, że jest, że tak nas do siebie zbliżył.