Stalowe niebo i powiewajaca flaga.
A na niej on - wpisał się w ten krajobraz perfekcyjnie.
Groźny, niemalże stalinowski.
Tak mnie wita graniczna niemieckość, szaro, buro - taki początek drogi.
Z kotem urosłym do monstrualnych rozmiarów.
Z niebem - szmatą, na którym niczego nie widać.
Z trzepotem nie wróżącym niczego dobrego.
Do czasu. Do wiosny!