Schwarzwald, góry, doliny, a pomiędzy miasteczka. Ukryte przed oczami ciekawskich, wyskakują niespodziewanie zza zakrętu i pięknieją z każdym krokiem. Najpierw widać kopułę - ogromną, zieloną ze złotym czubkiem i krzyżem. Potem do kopuły należącą katedrę, budynki i park - wszystko robi wrażenie. Wjeżdża się górą, przejeżdża też, a widok ten zachęca tak, że się po prostu nie można oprzeć. Trzeba się zatrzymać, wysiąść, wejść, przyjrzeć z bliska. W końcu ta kopuła to jedna z największych w Europie. I co ona akurat tutaj robi?
W 858 roku po raz pierwszy wymieniony, od późnego średniowiecza najważniejszy w Schwarzwaldzie, zakon benedyktynów, w 1806 zsekularyzowany. Relikwie św. Błażeja nadawały potrzebnej powagi, ale nie chroniły przed nieszczęściami - parę pożarów, po których odbudowywano klasztor jeszcze piękniejszym i okazalszym, wojny, grabierze. W końcu zdecydowano się na kopułę i ogrom, w 1783 odprawiono pierwszą mszę w zupełnie nowym kościele - katedrze. Dziś się przed nią staje i zdumiewa mową murów, ich powagą, stałością i grozą - tę rozładowują rozsypane po całym miasteczku rzeźby. Co roku odbywają się w St.Blasien konkurs i warsztaty rzeźbiarskie, nie dziwne więc, że co krok, to nowa, pomysłowa, dająca do myślenia lub rozbrajająca skulptura. Cudne połączenie. Niebiańsko - ziemskie.
I cudne miasteczko - leniwe, jak wszystkie sanatoryjne (bo oczywiście sanatorium jak najbardziej w ofercie), z rzeczką, kawiarenkami, dróżkami i klownem w oknie. Można się rozpłynąć od spokoju i ukojenia bezczasem. Można też spojrzeć na nie z góry, pomachać i powędrować schwarzwaldzkimi ścieżkami przed siebie.
Wersja nie dla wrażliwych (!!!):
"Najpierw najważniejsze: nigdy w życiu nie zabiłem człowieka. Te kobiety na nagraniach wideo były tylko pod wpływem narkotyków, wszystkie się po paru godzinach ocknęły. Nie jestem mordercą" - fragment listu pożegnalnego "dr. Porno" do siostry z brazyliańskiego więzienia.
W 1978 roku "dr. Porno" otworzył prywatną praktykę w Stuttgarcie. 12 lat później okazało się, że kamerą ukrytą w walizce potajemnie filmował pacjentki podczas badania. W jego mieszkaniu policja znalazła 386 takich kaset. Lekarz otrzymał 6000 marek grzywny i utracił prawo do wykonywania zawodu. "Dr. Porno" przeprowadził się do Berlina.
25 czerwca 1994 roku rowerzysta zauważył w kanale Odra-Havel pływająca kobiecą pierś. Policja odnalazła kolejne części ciała i przypuszczała, że doszło do nieszczęśliwego wypadku - w trakcie pływania kobieta została wciągnięta przez turbiny statku. Straszne, ale zdarza się czasem w sezonie letnim. 3 dni później o wypadku nie mogło być mowy - kawałki nóg i rąk odnalezionych w kanale zapakowane były w poszewkę. Głowa też. 23-letnia prostytutka z Berlina była narkomanką i miała w życiu pecha.
Dopiero po dwóch latach udało się policji odnaleźć miejsce, gdzie została zamordowana. Nieznajomy podrzucił na policję w Stuttgarcie nagranie wideo, na którym widać mężczyznę gwałcącego kobietę, zabijającego ją i ćwiartującego na kawałki.
Kobietą była 23-letnia prostytutka, mężczyzną - "dr.Porno". Scena odgrywała się w jego willi, gdzie policja odnalazła kolejne dowody - hamak z dwoma otworami, do których leżące na brzuchu ofiary musiały wkładać swoje piersi, po czym traktowane były ciężarkami i szpilkami. Kobiety były pod wpływem środków odurzających. Prostytutka nie przeżyla dawki.
"Dr. Porno" nie dało się aresztować, bo przebywał w Brazylii, gdzie uciekł po dokonaniu mordu, a konkretnie w więzieniu, za znęcanie się nad 90 kobietami i zabicie przed kamerą niektórych z nich. Do niczego się nie przyznawał, poza wykorzystywaniem brazylijskich prostytutek do filmów pornograficznych. Niemiecka policja żądała ekstradycji. Gdy Brazylia wyraziła zgodę, "dr.Porno" udzielił wywiadu telewizji twierdząc, że 23-letnia prostytutka zaaplikowała sobie złoty strzał, a on dopiero w czasie współżycia zauważył, że nie żyje. Wtedy urzeczywistnił swoje fantazje, poćwiartował ciało i wrzucił do kanału. Mając 46 lat stracił potencję, dla niego tragedia ogromna, kolega medyk przepisał środek pobudzający produkcję męskich hormonów. Pomogło, ale skutkiem ubocznym były perfidne fantazje. Napisał potem w celi dwa listy pożegnalne i powiesił się 16 czerwca 1997 roku.
"Dr.Porno" pochodził z St. Blasien.