Stolica, miasto, ośrodek, miejsce, siedziba, węzeł, kolebka.
Wieczne, piękne, bogate, wystawne, świetne, niewiarygodne, antyczne, magiczne, niepowtarzalne, monumentalne.
Tyle już powiedziano o Rzymie, tyloma przymiotnikami to miasto nazwano. Trzeba zobaczyć, choć raz, wszystkie drogi, sceny z literatury i filmu, poczucie wielkiego świata i historii tysiącletnich.
Jak trzeba to trzeba - jest czas na wszystko, jest czas na Rzym!
Plac del Popolo.
Tędy przybywali do Rzymu pielgrzymi i podróżnicy.
Plac z trójzębem malowniczych ulic:
Via der Corso, która jako jedyna pokrywa się z antyczną drogą do miasta Via Flaminia,
Via di Ripette dążąca od 1518 roku do Watykanu,
Via Paolina powstała w 1525 roku i dziś jako Via del Bebuino prowadzi do Piazza di Spagna;
z dwoma bliźniaczymi kościołami: po lewej Santa Maria in Monte Santo, po prawej Santa Maria dei Miracoli;
i obeliskiem egipskim Flaminio, drugim co do wielkości i wieku w Rzymie. Hieroglify na nim czczą egipskiego boga nieba Horusa, nad nimi króluje krzyż, a co stanie jeszcze wyżej za 1000 lat?
Miejsce publicznych egzekucji kiedyś, dziś jacyś przybysze z biednych ekonomicznie krajów wciskają kobietom czerwone mokre róże - najpierw twierdzą, że za darmo, bo piękna, na szczęście i co im do głowy przyjdzie, a potem je gonią, i kobiety i róże, prosząc o pieniądz lub zabierając posmutniałym niewiastom ten niespodziewany i chwilowy znak zachwytu.
Można usiąść i się zachwycać, można się napić wody i dosiąść podobeliskowego lwa. Można się zapuścić w uliczkę i zjeść śniadanie w mistrzowskim atelier, ale o tym dopiero jutro...