Ostia Antica - pierwsza kolonia Rzymu założona w 7 wieku p.n.e. - jedyny port-rywal dla Aleksandrii i Kartaginy, przez 400 lat kwitnący życiem.
Kaligula (co oznacza bucik, żądał boskiej czci, despota, zamordowany) zafundował wodociąg;
Klaudiusz (ulegał wpływom swoich kolejnych żon, otruty) odnowił basen portowy;
Neron (miłośnik widowisk teatralnych i sportowych, szaleniec, popełnił samobójstwo) kazał wznieść koszary policji i straży pożarnej.
Ulice handlowe, którymi przyjemnie jest spacerować, forum ze świątyniami, termami, sklepami, karczmami, spichlerzami i amfiteatrem.
Za nim wykonany na zlecenie Augusta (imperator, reformator, mówca, która swoją karierę rozpoczął jako 12-latek na pogrzebie babki Julii) plac Cechowy. Nimfy, potwory morskie i statki w mozaikach jako reklama kupieckich gild, wspierających finansowo teatr.
Tu przypływały wszystkie towary, którymi zaopatrywano Rzym, przede wszystkim zboże z Afryki.
I ludzie. Przybywali w interesach, za chlebem czy miłością i zostawali, tworząc w tym portowym mieście etniczną i religijną mieszankę. Są tu tradycyjne rzymskie świątynie, są mitrea indyjskiego opiekuna władców, świątynie poświęcone bogom orientalnym jak Sabazjos (przedstawiany pod postacią węża w kulcie orgiastycznym) i Attis (młody pasterz, bóg wegetacji), egipskiemu Serapsisowi (pan świata podziemnego, patron przyrody i sprawca cudownych uzdrowień, zapewniał życie wieczne) czy północnoafrykańskiej Izydzie (władczyni nieba i ziemi). Jest tu i synagoga, pierwsza w Europie, zbudowana w 1 wieku n.e. przez 2000-3000 żydowską wspólnotę. W tym samym wieku chrześcijanie wybudowali bazylikę. I to tutaj zmarła matka nieustannie modląca się za swojego syna Augustyna - św. Monika, "zupełnie nagle" w drodze do domu w Tegeście (Algieria) i tu została obok kościoła pochowana.
Ekumenizm. Nic nie jest nowe, wszystko się powtarza w lepszej lub gorszej wersji. Ludzie się mieszali, żyli ze sobą w zgodzie, szanowali swoje religie, tradycje i obyczaje. Innym razem toczyli z tego powodu wojny.
Tak, 400 lat rozwoju i rozkwitu, do wieku piątego, gdy Rzym kurczył się (w 300 roku milionowa metropolia, w 540 ze 100 000 tysięcy zostało zaledwie 15 000) i nie korzystał z ogromnego portu skazując tym samym na niebyt tysiące innych ludzi.
W końcu dopadło Ostię bagno malarii.
Ci, którzy przeżyli epidemię zostali przesiedleni.
Ostia Antica zamarła. Bywali w niej już tylko skazańcy.
Dziś jej kontury należą do najbardziej znaczących wykopalisk antycznego rzymskiego świata. Wszystko wciąż wyraźne, jakby na chwilę zatrzymane w kikutach zgliszczy. To niemożliwe, że nie ma tu portowego życia, że cisza dziś, sroga i błoga. Jak to się dzieje, że mury uparcie stoją, że tak zmienione nie zmieniają swoich pierwotnych znaczeń i fundamentów, że paradoksalnie trwają w samotności. Chodzimy, widzimy kształt, czujemy atmosferę i jednocześnie grozę przemijalności. My, ludzie - epizody w życiu przedmiotów.