Persepolis budowali nie niewolnicy, czy jeńcy wojenni, ale architekci i robotnicy, którzy za swoją pracę byli uczciwie normalną wypłatą wynagradzani. Ewenement. Porażający. Uczciwie i bez biczów powstałe królewskie miasto. Bez złej energii i zawodnych jęków.
Załozył je Dariusz I w 518 r p.n.e., rozbudował Kserkses i inni władcy dynastii Achemenidów.
W 330 r p.n.e. Aleksander Wielki zdobył i zniszczył miasto w czasie...uczty. Pijany był. Potem, na trzeźwo, bardzo tego żałował.
Persepolis było jedną z czterech stolic imperium perskiego. Stolica ceremonialna, zamieszkana wyłącznie wiosną i jesienią.
Brama Wszystkich Ludów strzeżona przez skrzydlatych byków, Sala Stu Kolumn, która żadną już nie może się poszczycić, pomieszczenia reprezentacyjne i zabudowania mieszkalne, reliefy z plastycznie przedstawionymi procesjami z darami dla króla.
Tarasy królewskie budowane były przez ludzi z Elamu, Babilonii, Asyrii, Jonii i Egiptu.
Miejsce świetności perskiej, które z dumą szczególną odwiedzają Irańczycy. Miejsce przed-islamskie, czasy tolerancji, kultury i rozkwitu. Godność przodków, do której wraca się zawsze chętnie. Brama Wszystkich Ludów nosi swą nazwę na znak poszanowania dla poddanych narodów - ich kultury i sposobu życia. 21 marca padają przez nią pierwsze słoneczne promienie - to dzień perskiego początku nowego roku.
Ponad miastem - grobowce Artakserksera II i III, zrabowane i zniszczone dziś, można zobaczyć tylko trochę straży przybocznej "10 000 nieśmiertelnych" - to elitarna armia perska. Gdzieś tu są, strzegą dumnie miasta swoich królów i ich poddanych. Odwracając głowę spod grobowców widzi się przestrzeń bezkresną - życia i historii. Irańczycy odwiedzający dziś Persepolis nie są turystami, ale częścią składową nieprzemijającej historii. W ich żyłach płynie ta krew, w ich głowach gości ta mentalność kształtowana przez wieki, klimat i język. Robią zdjęcia, czytają informacje, robią to, co my, Europejczycy, ale jednocześnie nie są tutaj gośćmi. Są u siebie, są ze swoimi. Rytuał, którego sami pewnie nie dostrzegają - majestatyczny.
Od 12 do 16 października 1971 roku obchodzono tu 2500-lecie monarchii perskiej - rocznica śmierci założyciela staroperskiego królestwa Cyrusa II. Wybudowano miasteczko namiotowe, zdecydowano się na nie, a nie na luksusowy hotel, by naśladować władców, którzy rozbijali podobne koczowiska docierając do odległych terenów i uszanować tradycje nomadów. Maxim z Paryża zadbał o catering, o dekoracje namiotów tez dbała francuska firma. Goście byli zachwyceni, odwiedzali się nawzajem podziwiając orientalno-europejski przepych. Kosztowało to wszystko najpierw 3,5 miliony dolarów, potem 16,8, by w końcu spocząć na 22 milionach. Inne sumy podawane z lubością przez krytyków zakrawają na absurd. Mieczysław Klimaszewski, oficjalny polski gość, być może mógłby na ten temat coś powiedzieć.
Dziś i po tym miasteczku tylko kontury i strzępy metalowych konstrukcji. Persepolis zdaje się nie dopuszczać żadnej konkurencji.