W drodze do Naqsh-e Rostam nomadzi, koczujący nonszalancko pod namiotami obok swoich samochodów. Ludzie jak wiatr. Roznoszący wieści. Korzystający z tego, co jest, a jak się skończy, idący dalej. Nieważne czy do przodu, czy do tyłu. Nieważne.
W razie choroby Iran jest dla nich rajem. Jak się tu nie ma stałego ubezpieczenia przyznawane jest tzw. łóżkowe - na parę dni, na pobyt w szpitalu, na operację. Bezpłatnie. Opieka nie jest zła, poza obecnością chmary studentów w państwowych szpitalach. Istnieją jeszcze szpitale z ubezpieczalni i szpitale prywatne, ale te dla nomady nie są żadną atrakcją. Im więcej wygód, tym gorzej. Ważne są podstawy życia i wędrówka.
Czasoprzestrzeń niekontrolowana.