Wyjazd na Kubę to jakby zmiana skóry. Poszarzałą, suchą, trochę szeleszczącą na świeżą, sprężystą, lekko oliwkową. Długo oczekiwana podróż w czasie, przestrzeni i mentalności.Kuba brzmi jak marzenie - obiecująco i to tylko w rajskim znaczeniu szczęścia. Na Kubie nie może być smutno, szaro, nijako, bez smaku. Oczekuje się wulkanów energii, koloru, zabawy, intensywności smaku i życia. Ciekawa historia synonimów, które niejako nie mogą mieć nic wspólnego z kubańska rzeczywistością. Salsa, cha-cha, tropikalny klimat nie są gwarancją dobrobytu i rajskiego smaku kokosu. Jednak nie myślimy o tej wyspie inaczej - raj na ziemi w socjalistycznej oprawie. A przewodniki tego nie obiecują...