Luis nie może zapomnieć wizyty w Europie pewnego, dla niego bardzo zimnego, lipca. Marzł tak, że marzył na jawie o samolocie wiozącym go z powrotem do ciepłej ojczyzny. A gdy osoba mu towarzysząca na jego narzekania włączyła ogrzewanie siedzeniowe w samochodzie, ze wstydu, że coś jest z nim nie tak i jeszcze nie wie co i nie ma nad tym kontroli, zamilkł i nie odezwał się już do końca drogi, by po opuszczeniu pojazdu sprawdzić skrupulatnie stan swoich spodni i owegoż siedzenia...
Luis ma nonszalanckie podejście do życia. Jak większość tutaj żyjących.
Gdy był młody, zrobił sobie operację plastyczną nosa, który był, jak na jego gust, za duży. Operacja się niestety nie udała, rana się nie goiła, coś źle spiłowano, musiano wszystko jeszcze raz powtórzyć. Dziś jego nos jest mały i zgrabny, a Luis zachwala bezpłatne medyczne możliwości jego kraju. Gdyby zaszła jeszcze taka potrzeba to odessałby sobie tłuszcz. A czemu nie? Trochę ciszej mówi, że tak całkiem za darmo to nie jest, konieczna jest łapówka, inaczej trzeba czekać nawet parę lat w kolejce. Parę lat, jeśli bez łapówki, obojętnie czy chodzi o operację plastyczną czy usunięcie chorego np. zaatakowanego rakiem organu.