Wracam na stare śmiecie.
Baśniowa kraina braci Grimm, niezmiennie pyszniąca się magią zapierającego dech w piersiach krajobrazu.
Höxter - leniwie oplecione a to Wezerą, a to pagórkami zalesionymi niedbale dziką florą, z horyzontem zamkniętym lasami Sollingu. Czas przeszły. Oddech złapany w przelocie.
Tu był czas na wszystko, ale minął, jak zawsze, bezpowrotnie. Nie przeminęły za to fundamenty tego, co najważniejsze. Wezera, Corvey i Kiliani i najlepsza na świecie pizza u Oli z konwersacją jak marzenie.
Zieloność wspomnień oplata stęsknioną duszę.