Szczególnie interesujące w tym spotkaniu jest to, że choć spotykamy pana Vaclava Majvalda wyraźnie i duchowo w jego obrazach, to jednak przede wszystkim i najmocniej w postaci jego małżonki. Dorodna kobieta siedzi za ladą małej galerii, w której obrazy, koty, biżuteria są do kupienia. Okazane zainteresowanie i chwila rozmowy przynoszą otwarcie kolejnych drzwi do świątyni JEGO obrazów. Nabożeństwo i uznanie, które czuje się w całym jesestwie jego żony przelewają się i na nas. Jesteśmy nagle u podnóży czeskich Karkonoszy. Naprawdę i w przenośni. Tylko pory roku zmieniają się jak w kalejdoskopie. Rzeczywisty malarski fantastycznie żywy świat.