Wizytą na belgijskim cmentarzu można rozpocząć piękny, słoneczny, choć zimny, dzień, wizytą w browarze go zakończyć. A pomiędzy obejrzeć i posłuchać opowieści w muzeum olbrzymów o ich obecności i tajemniczym życiu w zupełnie niepozornym miasteczku Ath.
Ducasse d`Ath to sięgające swoimi początkami średniowiecza święto miasteczka, tzw. parada olbrzymów. Ogromne, z dużą pieczołowitością przygotowywane figury, wyruszają w czwarty weekend sierpnia na ulice Ath do czekających na nich widzów i ożywają na 10 dni, odgrywając sceny z reguły biblijnych historii. Od siedmiu już stuleci. W piątek popołudniu olbrzym Tirant ancienne pierwszy towarzyszy odbywającym się zawodom strzelania z łuku, otoczony aromatem przygotowywanej na tę okazję Tarte à masteilles. Wieczorem zostają uroczyście spalone spodnie Goliata, osobiście wcześniej uszyte przez "nosicieli" tej figury. W sobotę o 12 rozbrzmiewa dzwon Marie-Pontoise, a po nim zaraz cały koncert i pochód olbrzymów udaje się pod kościół St.Julien na nieszpory, by na zakończenie znów udać się pod ratusz na ślub Goliata. Para nowożeńców tańczy i się całuje, gra muzyka, widzowie klaszczą, a gwardia oddaje salwy honorowe. Później odbywa się walka Dawida z Goliatem. Goliat oczekuje Dawida w postaci małego chłopca, który po rozpoczętej kłótni musi go pokonać rzutem kamienia w otwór do potrzenia dla "nosicieli". Uda mu się trafić - tłum się cieszy i klaszcze gromko, nie uda - być może będzie mógł spróbować szczęścia w przyszłym roku. Zabawa trwa do wieczora, a w niedzielę pochód przechodzi ze stacji kolejowej do rynku i z powrotem. W poniedziałek olbrzymy wychodzą na spacer przed południem, po południu tańczą dla pacjentów i pracowników szpitala i domu starców. W czwartek odbywa się do północy targ, a wszystko kończy się w poniedziałek brzmieniem dzwonów i fajerwekami późnym wieczorem. Fascynujące. O tym wszystkim można dowiedzieć się w Domu Olbrzymów, który znajduje się naprzeciwko kościoła Saint-Julien, gdzie można oczywiście olbrzymom przyjrzeć się z bliska. Powtórzę jeszcze raz - fascynujące.
Na deser, na miłego wieczora zakończenie - browar w byłym budynku wojskowym. Rodzinna inwestycja, dobrze prosperująca, znana marka nie tylko w Belgii, ale i na całym świecie. Można posłuchać opowieści o historii piwa i różnych jego gatunkach, produkcji i dystrybucji, nawet degustować można owe stare gatunki, do produkcji których wrócono po np. 200 latach przerwy. Wszystko to ekologicznie, naturalnie, bez masowości i jej wątpliwych uroków produkowane. Ceny odpowiednio wyższe, ale uczucie - wspaniałe!