W trasę północną flamandzkiej wędrówki wyruszamy z ochotą i przyjemnością. Trochę niewytłumaczalnie i jakby w rozpędzie docieramy do nagle ożywionego ryneczku Bad Belzig, gdzie odbywa się cotygodniowy targ. Nic z tego nie rozumiejąc, a jednocześnie zdając się na zrządzenie losu, wracamy do znanej nam przecież z dnia poprzedniego drogi, by dokładnie w chwili, gdy na nią wkraczamy, zjawił się przed nami umundurowany osobnik płci jakże męskiej. Wyciągnął barierkę i powiedział, że nie można, a nawet zabrania. Okolica będzie za chwilę pryskana z samolotu środkiem przeciwko korowódkom dębówkom, które to są plagą lasów i ludzkim alergenem. Zasiadamy na ławce i wyciągamy książki do poczytania. Umundurowany mężczyzna po minięciu zagrożenia odsunął barierkę i zaprosił do środka. Starając się zbyt wiele nie oddychać (co zapewne przyczyniło się do frywolniejszej interpretacji mijanego...) oto, co zobaczyliśmy:
1. Idea, Siegfried Krepp (Niemcy)
Relief betonowy z 1996 roku. Zaskakuje głównie użytym materiałem, który raczej nie kojarzy się z artystycznym wykorzystaniem. Ustawiony przed komisariatem policji i czy tym właśnie nawiązuje do flamandzkiej przeszłości - pozostanie tajemnicą...
2. intermezzo, Susanne Ruoff (Niemcy)
Czarno - biała brzozowa gra, zabawa rytmem przyrody. Czarne obręcze, które z czasem pod wpływem rozrostu brzozy pękną i zbutwieją na leśnym runie. Krótkie i miłe intermezzo w wielkim rytmie natury.
3. Pod sosnami, Susken Rosenthal (Niemcy)
Wrażenie surrealne. Struktury kostek, nawiązanie do wielkości okolicznych flamandzkich przestrzeni życiowych. Zabawa pionem i skosem, odczucie zapadania się, albo wzrostu, zależnie od osobistych doświadczeń i chwilowego nastroju. Instalacja zdaje się mówić: "jestem, czym będziesz..."
W dalszej drodze odkrywamy zieloną, tylko dzięki białym ramom odznaczającą się tablicę: "Padało od południa 27.08.1813 roku, Francuzi mieli tutaj 4 bataliony i 4 działa na stanowisku. Landwehra zbliżała się niepostrzeżenie lasem Steindorfu".
4. Polowanie, Jörg Schlinka (Niemcy)
Ironiczna inscenizacja polowania, choć ironia jest skrzętnie ukryta. Beton wylany w wyrzeźbione w ziemi figury, wydarty wraz z nią i roślinami, ma dziwny wpływ na patrzącego. Jeleń i pies porośnięci trawą. W tle krajobraz.
5. Kamienna żmija, Victor Bisquolm (Szwajcaria)
Obiekt wypożyczony. Żmija owija się wokół kamienia, by skamienieć. Czy ma z Flamandczykami coś wspólnego - to też pozostaje ich i artysty tajemnicą.
6. Wodospad dla Flemingu, Wolfgang Buntrock, Frank Nordiek (Niemcy)
Suchość ziemi i dal niebieskich przestrzeni - podwójna inspiracja dla dwóch artystów. Absurdalne pompy wodne wysokie na 7 metrów, których nikt nie może obsłużyć! Wzrok przyciągany automatycznie w górę, ku niebu, opada na dali niczym niezmąconego horyzontu.
7. Przemiany miejsc wędrówek, Sebastian David (Niemcy)
Głazy, kamienie, kamyczki, loch. Zabawa z wędrownikiem, chłód mineralny, wygrawerowana lektura. 4-metrowy dębowy "pomnik", z którego wypływają kamienie z wypalonego środka, jakby z rozżarzonego wnętrza ziemi. Można sobie też przez judasza w nieznaną dal popatrzeć.
8. Ogarnięta forma łuku, Volkmar Haase (Niemcy)
Kubizm w drodze do ekologicznego gospodarstwa, kiedyś owczarni (XIV - XV wiek), później siedziby rycerskiej, a od XVIII - gospodarczej i rolniczej posiadłości ziemskiej. Lata socjalizmu i wspólnej własności zostawiły swoje ślady, ale od 1990 roku działa prężnie gospodarstwo ekologiczne i dom starców.
9. Labirynt roślin, Jahna Dahms (Niemcy)
Kwiecista polana z białym betonem w kształcie labiryntu, który jakby zapadał się w ziemię. Efekt zamierzony, podobnie jak porost mchem, czy wysuszone korzonki, gałązki. Można wejść, można usiąść i zastanowić się nad systemem życiowych dróg, labiryntem, który wcale nim nie jest, a jedynie możliwością i różnorodnością.
10. Głaz narzutowy, Hartmunt Renner (Niemcy)
Ma przypominać czasy pierwotne, czyli epokę lodowcową. Jeden z wielu tych prawdziwych w okolicy. Z możliwością wejścia do środka, gdyż artysta życzy sobie bliskiego poznania, dotykania, wzięcia w posiadanie.
11. Nieoczekiwane spotkanie pary butów z dużym "Rummel-em" (Rummel - tylko w tej okolicy słowo używane na określenie wysuszonego jaru, który spełnia funkcję drogi), Walter Gramming, Ushi f (Niemcy)
Gdzie zawisły złote buty, znajdują się trzy "Rummel": "die Priester Rummel" - tam, którędy chadzał pastor, "die Große Rummel" - droga prosto do Schlamau, "die Bier Rummel" - droga, którą jeździł wóz z piwem. 3-metrowa stela symbolizuje epokę lodowcową, która ukształtowała morenami tutejszą okolicę. Buty przeszły Europę, Azję i Amerykę i należały do kobiety, a spokój odnalazły na styku trzech "Rummel-ów".
Podzielono się tymi trasami sprawiedliwie i historycznie: południowa - flamandzka, północna - niemiecka. W innych czasach byłaby rywalizacja, dzisiaj mamy uzupełnianie się, koegzystencję i komunikację. Dzisiaj mamy się dobrze. Jutro, pojutrze nie pozostanie wiele z tych instalacji, stworzone zostały do przeminięcia, nie-pozostawienia po sobie wielu śladów. Za nieodgadnionym horyzontem będą interpretować intencję i cel, podczas gdy my, współistniejący wędrujemy i fantazjujemy. Lub omijamy bezmyślnie...