Pianocafe w niedzielny poranek rozbrzmiewa muzyką płynnie przylegającą do ucha i serca nie wyłączając nóg. Z zewnątrz jak zwykły sklep na rogu wyglądająca kawiarnia (na obrazie oddana zdecydowanie ładniej...), w środku zachwyca: tortami i ciastami, ciasteczkami najróżniejszych kształtów, kolorów i smaków oraz kolekcją instrumentów umieszczonych na ścianach, parapetach i wszelakich wolnych miejscach. W jednym rogu fortepian i kontrabas, w drugim malarka przy śniadaniu, po którym inspirowana kwiatem w doniczce zaklina bądź odkrywa przed je niewidzącymi twarze rusałek w nim skryte. Jazz...Bossa nova...
Z Pianocafe niedaleko do wieży radiowej, czyli berlińskiej wieży Eiffla. Wysoka na 146,7 metrów, powstała w połowie lat 20-tych minionego wieku, uroczyście otwarta podczas 3. Niemieckiej Wystawy Radiofonii. Dumnie obwieszcza się, że to stąd właśnie wyemitowano 1932 roku pierwszy na świecie program telewizyjny, jak również, że jej budowa obeszła się bez żadnych ofiar śmiertelnych, co nie oznacza, że takowych nigdy tutaj nie było. 19.VIII. 1935 roku wybuchł pożar w pobliskiej hali targowej, który szybko rozprzestrzenił się i zajął również wieżę radiową. Śmierć w płomieniach poniosły trzy osoby.
Na wieżę wjeżdża się windą. W środku stalowej konstrukcji z subiektywnie cienką podłogą pod stopami, pokonując wszelkiego rodzaju lęki i nie patrząc w dół (można spróbować wtulić się w jakiś ciepły, stojący tuż obok kołnierz) wybrać się w tempie 4 metrów na sekundę trwającą podróż na platformę widokową. Obawy mijają jak ręką odjął, ich miejsce zajmuje ciekawość: co widać, jak się to nazywa, gdzie jest to, co znamy i kochamy, dokąd prowadzi droga ta bądź inna. Wracając w tym samym tempie na dół, można wysiąść na wysokości 50 metrów w restauracji, podziwiając przy posiłku lub lampce niemieckiego wina wciąż piękne widoki.