Geoblog.pl    mamaMa    Podróże    Jestem w podróży...choćby tylko w głowie 2013    Pępek wyspy
Zwiń mapę
2013
09
paź

Pępek wyspy

 
Włochy
Włochy, Cagliari
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6410 km
 
Sardyńska prowincja w czułym spotkaniu z włoską wielkomiejskością.
Karalis – punickie „skalne miasto” rozciągnięte na dziesięciu wzgórzach.
Splot politycznych, ekonomicznych i kulturowych tętnic wyspy, od początku jej zaludnienia. Siedziba parlamentu i rządu autonomicznej prowincji, kolebka sardyńskiej inteligencji i biznesu.
Magnes dla młodych, którzy szukają tutaj spełnienia marzeń i materialnego zabezpieczenia. Magnes, który czasem zmienia pole swojego przyciągania – miasto rozrasta się w szalonym tempie (180.000 mieszkańców w 1961 roku, dziś około370.000), co pociąga za sobą i owszem, większe szanse, ale i kuszące ułudnie zasadzki w postaci bezrobocia, przestępczości, alkoholizmu, prostytucji i narkotyków. Podobno żyje tutaj około 10.000 uzależnionych od heroiny, a stolica wyspy zajmuje pierwsze miejce wśród wszystkich włoskich miast jeśli chodzi o umieralność z powodu nadużycia. Nie to uderza jednak w oczy, skrzętnie skryte w wąskich zaułkach smukłych domostw, ale dobrobyt, który niosą ze sobą biurokracja, gospodarka i turystyka. Smakosze odkryją tutaj tzw. niebo w gębie, a miłośnicy kultury skarby w muzeach i atmosferę, którą tworzą muzycy, pisarze, artyści wszelkiej maści.
Cagliari ma bliżej do afrykańskiego Tunisu niż do Rzymu czy Neapolu. Lawrence pisał o sardyńskiej stolicy, że jest”zagubiona pomiędzy Afryką a Europą i nienależąca do nikogo”. Spaja w sobie właśnie te dwa kontynentalne świat, które wciąż spotykały się tutaj jakby na arenie historycznych aktów – mauryckość, iberyjskość i rzymskość, Genua, Algier, Barcelona i Palermo w jednym.
Dla mieszkńców wyspy Cagliari nie jest ich stolicą, to miasto kolonizatorów i zdobywców, którzy właśnie stąd gnębili ich niewolą i grabili ich dobra. Dziś to dla nich siedziba wysłanników rzymskich, a jej mieszkańcy są postrzegani jako zarozumiali i aroganccy. Według nich miałoby Cagliari być starsze od Rzymu, założonego w 753 roku p.Ch., podczas gdy tutaj już tysiąc lat wcześniej krzątali się w swoich domostwach ludzie. Przeszłości ślady znajduje się wszędzie:
- Fenicjan, którzy w 8 wieku p.n.e. rozpoczęli tutaj swój handel, kontynuowany z sukcesem przez Punicjan,
- Rzymian, którzy od 238 roku p.n.e. aż do 455 n.e. oczywiście z sukcesem rządzili, poddając się jednak napadającym ich saracenom,
- czasów bizantyjskich,
- przybyszów z Pizy, którzy wybudowali stojące do dziś imponujące castello,
- przybyszów z Hiszpani, którzy od 1324 do 1720 roku swoimi rządami miasto, a szczególnie ich mieszkańców gnębili, m.in. niechlubnym hasłem „Precz z Sardami”, którzy od zachodu słońca nie mieli prawa przebywać na terenie castello (niepodporządkowanie się kończyło się bezlitosnym zrzuceniem ze skały) - 400 lat bolesnych śladów, wspomnień, pokolenia, które znały tylko hiszpański bezwzględny ucisk, prowadzący do upadku tej kiedyś prężnej stolicy.
W 1720 roku powstało królestwo Sardyni, podnoszące się mozolnie z błota ciemiężycieli, proces zakończony w 1949 roku ugruntowaniem autonomicznego regionu Sardynii.

I o poranku dzisiejszego słonecznego dnia czuć tę historyczną zależność jakby w jej gorsecie witającego nas miasta. Atmosfera nienaganna niedoścignioną nonszalancją minionego. Błysk morza od portu i jasność murów, wąskość uliczek i gwar gruchoczących nad rozpienionymi filiżaneczkami kawoszy. Wpadają do kawiarenek i przy barze, często na stojąco, raczą się demonicznym smolistym trunkiem. Kasa brzęczy wpadającymi europejskimi monetami, a my doznajemy niemalże ekstazy obserwując ten zapewne codziennie powtarzający się rytuał sardyńskiego życia.
Jedni wracają do biur i swoich prac, inny nasyceni niepowtarzalną atmosferą wyruszają w ten historyczny labirynt, by zobaczyć:
- Via Roma – tętniącą samochodowym życiem główna arterię miasta, prowadzącą do portu, dworców kolejowego i autobusowego, czyli przemierzają nią przybysze, wszyscy, którzy chcą się z tą wyspiarską panią zapoznać i zaprzyjaźnić;
- kościół Sant`Eulalia z niebieską Maryją, jakby grającą na gitarze i drugą, która ma, jakby nie patrzeć, czarne zęby;
- kościół Sant`Agostino, prawie nierozpoznawalny z ulicy, w 1580 roku zbudowany jedyny taki renesansowy na Sardyni, tutaj z kolei znajdujemy Maryję z bujnymi rudymi lokami i biblioteczkę pełną książek zgromadzonych za szybą;
- Bramę Słonia z tajemniczym symbolem miasta o nierozszyfrowanym znaczeniu – przyklejonym pupą do muru słoniem ze spuszczoną trąbą. Bramę wybudowali w 1305 roku przybysze z Pizy, dziś doskonały przykład średniowiecznej architektury obronnej, na którą trzeba koniecznie wejść, by podziwiać przepiękny widok na całe miasto;
- uniwersytet z jedną myślącą i jedną ciężarną kobietą;
- dzielnicę Castello, starą, zrujnowaną i biedą się wyróżniającą, byłą dzielnicę możnych;
- Bastione de Saint Remy – zwany potocznie balkonem Cagliari – słoneczny plac (jak na balkon przystało), z którego roztacza się znów przepiękny widok i za dnia i nocą na ten cudowny kawałek ziemi, palmy, kandelabry, młodzi, zakochani, starsi, zatroskani – oaza spokoju i wiatru plac zabaw;
- Piazza Alberto ze świętym Franciszkiem, a ponad nim plac Duomo Santa Maria, do którego prowadzą ciemne stopnie, tworząc niepowtarzalny i uroczy labirynt infrastruktury. A wokół podobno najpiękniejsze architektoniczne budowle w mieście, pałace byłych książęcych rodzin i katedra. Spotykamy w niej naszego Papieża, mauzoleum Marcina I Ludzkiego, kryptę z 600 kamiennymi rozetami i 300 grobowcami, jak i przerażone twarze upadłych aniołów, które same w sobie wystarczą do cudownego grzeszników nawrócenia;
- kompleks muzealny Citadella dei Musei ze wszystkimi zapierającymi dech w piersiach, aczkolwiek trochę monotonnymi, skarbami Sardyni, przede wszystkim zbiór figurek wykonanych z brązu, które zapełniały grobowce Nuragijczyków;
- stary rzymski amfiteatr, cudo swoich czasów, mieszczące wszystkich ówczesnych mieszkańców na trybunach (20.000 miejsc), posiadające podziemny kanał doprowadzający wodę potrzebną do scen morskich;
- ogród botaniczny, który zamknięto nam przed nosem i nawet ogromna sympatia przemiłych wysparzy, ich przychylność i przyjazność nam tutaj nie pomogła.

To był iście królewski dzień w tej dumnej stolicy Sardyni – dzień pełen wrażeń, emocji, wypałniony pomysłami i ich realizacją zajętym czasem. Kołysani miarowym rytmem pędzących samochodów i rozpieszczani gwarem pełnych ludzi uliczek i kawiarenek, zachowamy w pamięci to miasto jako jedno z najprzyjemniejszych w Europie. Odległe, ale grzechu jak najbardziej warte.


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (38)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2014-03-16 10:55
O...mamaMa jakże pięknie napisałaś!
Wszystkie zdjęcia bardzo interesujące lecz moją szczególną uwagę skierowałam na port jachtowy i morze a może niebo?!.Fantastyczne zdjęcie-BRAWO
pozdrawiam serdecznie
 
marianka
marianka - 2014-03-16 11:02
"Sardyńska prowincja w czułym spotkaniu z włoską wielkomiejskością." - chyba nie da się tego lepiej ująć. Wspaniale! I jak miło sobie wrócić do słonecznego, kawowego Cagliari!
 
 
mamaMa
Anna M
zwiedziła 19% świata (38 państw)
Zasoby: 1450 wpisów1450 5629 komentarzy5629 23026 zdjęć23026 1 plik multimedialny1