Przywitała nas tak przejrzystym i roziskrzonym powietrzem, że do dziś mam wrażenie spotkania gwiazdy. Różne plotki o niej krążą: najromantyczniejsze miejsce na świecie, do tego stopnia, że przyjeżdżają tutaj, aby się żenić, śmierdzi kanałami, z których słynie, przepełniona turystycznie i zdzierająca nie tylko ostatni, ale i każdy przysłowiowy grosz. A ja wiem jedno – dla uno spritz i tego po nim szumu w głowie pojechałabym do niej jeszcze raz, dla cudownego smaku rozpływającego się mrożonego nugatu przyjechałabym i drugi raz, a żeby wyznać miłość i trzeci, czwarty, a nawet piąty. Wenecja zajęła w moim sercu status gwiazdy i takim pozostanie.