Geoblog.pl    mamaMa    Podróże    Jestem w podróży...choćby tylko w głowie 2015    Fatamorgana
Zwiń mapę
2015
07
sie

Fatamorgana

 
Wyspy Zielonego Przylądka
Wyspy Zielonego Przylądka, Espargos
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7107 km
 
Drobinki soli srebrzą się w słońcu i chrzęszczą delikatnie, gdy dotykiem muska się własną skórę. Tubylcy radzą, żeby nie korzystać z oferowanej w salinie Pedra de Lume możliwości prysznica za 1 euro po kąpieli w słonej wodzie. Osoleni i rozgrzani pięknem tego świata jedziemy do Espargos mijając po raz kolejny pozostałości po wyciągu solnym drewnianej konstrukcji, który załamuje się pod ciężarem porzucenia. Podobno włoski właściciel saliny wraz z rządem Sal planują utworzenie tutaj centrum golfowego. Perspektywa korzystna ekonomicznie, zapewne, ale z dziewiczością miejsca będzie kolidować, jak to się już dzieje około południa, gdy pełne autobusy podwożą na solne kąpiele hotelowych gości. W ostatnim wpisie zapomniałam dodać – do saliny trzeba wybrać się rano, gdy większość turystów dopiero oczekuje fakultatywnej wycieczki.

Zostawiamy za sobą i drewniany wyciąg solnego transportu, i białą kapliczkę Nossa Senhora de Piedade, mijamy cmentarz po prawej i szpital po lewej stronie, obydwa położone w znacznej oddali od głównego miasta Sal – Espargos. Młode, powstałe w lotniskowo-włoskich okolicznościach, gdy w 1939 roku Mussolini zdobył przyzwolenie Portugalczyków, ówczesnych właścicieli Capo Verde, na budowę właśnie tutaj lotniska potrzebnego do międzylądowań na linii Europa – Ameryka Południowa. Przy znajdującym się w pobliżu wulkanicznym wzniesieniu Monte Curral od strony północnej zgromadziło się parę zamieszkanych baraków, które zaczęły rozrastać się wokół góry do rozmiarów dzisiejszego miasta. Nazwa wzięła się od dzikich szparagów, które pojawiają się w tej okolicy po rzadkim deszczu (szparagi są niejadalne), a lotnisko po dziś dzień jest tych terenów błogosławieństwem. Na Monte Curral znajduje się stacja radarowa i maszt nadawczy dla tutejszej telekomunikacji, jak również parę punktów, z których rozciąga się niezapomniany widok.

Samo Espargos jest takie, jak reszta wyspy. Tu i ówdzie można zobaczyć parę przyzwoitych domów, jednak większość to ruina w trakcie budowy. Jest też wiele baraków, prowizorycznych budek, skleconych z wszelkiego dostępnego materiału: od opon przez tekturę, czy falowaną blachę po zwykłe deski. I biblioteka, dostojny, nowy budynek, który wygląda na nieczęsto odwiedzany.
W Espargos można się posilić i zakupić pamiątki, jeśli ma się taką potrzebę, bądź zaopatrzyć w spożywcze dobra. Ceny na Capo Verde są takie jak w Niemczech, bądź wyższe. Sklepy są zaopatrzone w towar importowany albo z Portugalii, albo z Włoch, płacić można w euro bądź lokalnymi escudo (CVE), które są przeliczane w stosunku 110 CVE – 1 euro tutaj, w Santa Maria 100 CVE – 1 euro. Nie wiąże się to z większą uczciwością, co z brakiem turystów. Nie przypominam sobie, żebyśmy spotkali innych białych (uwzględniając, że sierpień to pozasezonowy czas).

Gastronomiczny lokal, który odwiedzamy na swojej drodze to Salinas przy Rua 5 de Julho. Kiedyś piekli tutaj włoską pizzę, dziś kuchnia jest lokalna. Wystrój przypomina swojski, wiejski klub rolniczy, pełen wciąż zmieniających się gości wyłącznie miejscowych, poza nami. Jest nawet mały tarasik, z którego można poobserwować uliczną monotonię. Kuchnia znajduje się za ścianą z okienkiem, przez które uprzejma kelnerka podaje zamówione dania, które można modyfikować wedle uznania i dostępnych składników, co czynimy tylko my. Miejscowi jedzą głównie ryż z warzywami i kurczaka, co zaobserwowaliśmy w podobnych lokalach wszędzie, gdzie byliśmy. Porcje obfite, smakowo – kwestia gustu i przyzwyczajenia. Zrobione własnym sumptem, bez wyrafinowania i tłuste. Ryż, makaron, owoce morza raczej mrożone i frytki, w których się tutejsza społeczność lubuje.

Z Espargos pojechaliśmy na niezamieszkaną północ wyspy w poszukiwaniu fatamorgany i końca tutejszego świata. Udało się, choć groza podróży doskwierała zmysłom. Fatamorgana objawia się nieoczekiwanie i burzy orientacje wspólnie z brakiem jakichkolwiek dróg, które według przewodnika powinny być, choć podobno można próbować tworzyć nowe. Pogubiliśmy się w wulkanicznych kamieniach, które tak plątały ścieżki, że w końcu nawet tych w którymś momencie zabrakło. Gdy dotarliśmy do brzegu, napawaliśmy się dzikością i dziewiczością krajobrazu zerkając niespokojnie na powierzony nam pojazd, nie tracąc nadziei w jego bezawaryjność, a nawet niezniszczalność. Choć ta wyspa ma zaledwie 30 km długości i 12 km szerokości – owe gabaryty z tego jej końca wydał się niemalże apokaliptyczne. Swoją drogą to fascynujące, że z jednej strony ostrowu – wulkaniczna lawa i kamienie z głazami, a z drugiej miałki i lśniący bielą plażowy piach.

Wracając do Espargos znów przejeżdżaliśmy dzielnicę barakową, w której się na chwilę w celach fotograficznych zatrzymaliśmy. W mgnieniu oka zjawiła się grupka dzieci, którymi uprzejmie zajął się nasz najmłodszy potomek. Po dłuższej roześmianej chwili zebraliśmy się w dalszą drogę proszeni bezskutecznie o jakikolwiek datek, choć pieniężny przeważał. Parę dni później zapoznany Włoch żyjący na Sal i prowadzący turystyczne interesy, nie wiedząc, że już tam byliśmy, ostrzegał przed zatrzymywaniem się w tej części miasta. Dzieci są wysyłane przez dorosłych, którzy korzystając z nieuwagi bądź wzbudzonej ufności żądają zapłaty za przejechanie przez ich teren (to moja interpretacja, być może podawane są i inne powody) i nie puszczają bez pokornego jej uiszczenia.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (28)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (7)
DODAJ KOMENTARZ
BoRa
BoRa - 2015-11-01 22:22
Super opis, poczułam klimat tak jak bym tam była.
PS Zastanawiam się, co przedstawia pierwsze zdjęcie z drugiego rzędu?
 
mamaMa
mamaMa - 2015-11-01 23:38
BoRa - to mur z resztkami szkla, zeby nie probowac przeskoczyc...
 
zula
zula - 2015-11-02 11:59
Różnorodność obrazów - widok fatamorgany gdzieś w oddali- jakże interesujący ,domy i mieszkańcy.Dzieci bardzo fotogeniczne-pomyśleć ,że oglądane są w Polsce!
 
BoRa
BoRa - 2015-11-03 12:23
Dziękuję
 
pamar
pamar - 2015-11-04 18:12
Oj szkoda dzieciaczków, już zostało w nich zaszczepione wyłudzanie
 
danach
danach - 2015-11-06 09:59
Oglądam zdjęcia i czuję się jak by to nie był XXI wiek , tylko fryzury dzieci współczesne, super zdjęcia, oddaja klimat wyspy :)
 
Eugene
Eugene - 2015-11-08 12:53
Doświadczenie z fatamorganą, niesamowite.
 
 
mamaMa
Anna M
zwiedziła 19% świata (38 państw)
Zasoby: 1455 wpisów1455 5639 komentarzy5639 23151 zdjęć23151 1 plik multimedialny1