W niebie jest bal.
Walc tajemny wytchnienia i niespełnienia, ponurej śmierci kolorowy piruet z lekkim ukłonem w stronę pozostających, w grozie milczenia tonących, podczas gdy tam krok zamaszysty, łagodne zgięcie w dłoni przegubie i zaokrągleniu talii.
Kotara przekory...tęsknoty, miłości emocji, pragnienia, pożądania, oczu nasycenia, przemieszczania, uciekania, łaknienia i pragnienia, myśli nieokiełzanych, nadziei i trwogi, radości, jej pełni, szczęścia przypadkowego - zasłonięte przed ziemską tymczasowością. Ta nieziemska...obiecująca, po przekroczeniu formy istnienia, granicy natychmiastowego zrozumienia, tak wyczekiwana i tak nieodgadniona nad brzegiem życia.
Nie bójmy się nieba, gdy grozą chmur się zaciemnia.
Szkoda tylko tego wyjątkowego świata...ON jeden to miliony myśli, których nikt już nie pozna, nie poczuje, nie zrozumie. Każde miejsce nosi ślad ludzkiego tchnienia, zbrodni, ale i wiary.
Gdy kończy się jedno życie, mija bezpowrotnie i bezwiednie cały nienazwany świat.
Jak obłoki na niebie...ten sam obraz od tysięcy lat, a wciąż inne jego formy, których nigdy wszystkich nie uda zatrzymać się w kadrze naszych marnych oczu.
Mijamy...i nikt siÄ™ nad tym nie zatrzyma.