Książe Filip (mąż królowej Elżbiety) czy królowa Zofia, Golo i Monika Mann (dzieci Tomasza Manna), Ernst August von Hanonover, dr Oetker, czy Patrice (muzyk reggae) – uczyli się pilnie i całe ranki. Gdyby wtedy mieli telefony komórkowe, pozbawiani by ich byli w godzinach 21.30 – 14.15. Co do minuty. Ich rodzice mieli za to niezłą sumę pieniędzy, którą od zawsze trzeba było płacić za elitarną szkołę nadbodeńską. Dziś mówi się o 33 – 36 000 euro na rok. Plus koszta utrzymania.
Internat w opactwie cysterskim. Klasztor ufundowany w XII wieku, szkoła powstała 14 kwietnia 1920 roku. Wzloty i upadki, przede wszystkim finansowe, choć zdarzały się pomówienia o molestowanie, które jednak wyjaśniano niezwłocznie, najczęściej rozstając się z niesfornymi nauczycielami. Dziś szkoła planuje dużą redukcję, gdyż liczba zacnych uczniów spadła z 700 do 600. Z tendencją do niżu. A szkoda, tym bardziej, że właśnie tutaj powstała w 1775 roku na potrzeby sierot Sparkasse, najpopularniejszy do dziś bank Niemiec, nie udzielający kredytów, ale zarządzający oszczędnościami, zazwyczaj niewielkimi.
Sama nazwa Salem uchodzi za starsze miano Jerozolimy, Miejsce Pokoju, jak w Starym Testamencie nazywano siedzibę króla Melchizedeka. Zbożny cel ludzkości – pokój – kwitnie szczególnie dziś, w wigilię, w tym nie tylko pięknym architektonicznie, ale klimatycznym miejscu, nasyconym ekumenizmem. Nieoczekiwanie dla nas ze wszelkich stron zdążają ludzie do pięknej sali, gdzie za chwilę odbędą się jasełka. Zgromadzeni wierni wyznają wiarę protestantyzmu, ale historia jest biblijna, więc uniwersalna, pieśni charakterystyczne dla ziem niemieckich, a ludzie niezmierni życzliwi i otwarci. Za nami piękny kaflowy piec i organista używający z zapałem zarówno rąk, jak i nóg, a przed nami dzieci z namaszczeniem przenoszące się w zamierzchłe czasy betlejemskich i egipskich zawiłości. Historia uchodźców nabrała nagle innego wymiaru, a symboliczny pusty talerz mógłby się na niejednym stole schować ze wstydu. Przed wejściem pastor przygrywa na trąbce, a w zimnych murach salemowskiej szkoły można poczuć powagę kosztownej nauki. Dokładnie naprzeciwko znajduje się katolicki kościół, w którym godzinę później odbywa się wigilijne nabożeństwo przy skromnej szopce. Wokół pracownie artystyczne i wszelkiego rodzaju muzea, jak i ostatnie promienie zachodzącego wigilijnego słońca.