Mniej spektakularny i raczej nieznany, ale podobnie zachwycający i w swojej naturze piękny wodospad w Scheidegg. Normalnie, czyli w sezonie, płaci się do niego wstęp, dziś jest chyba poza sezonem, gdyż bramka otwarta, a w budce nikogo. Labirynt ścieżynek wijących się pośród trochę zmylonej brakiem śniegu i mrozu przyrody, która to trzyma w suszu garści wiele roślinnych wspaniałości, to pozwala nieoczekiwanie wypuszczać pąki, rozcapierzać wątłe zielone listki i rozśpiewywać się rodzimym ptakom. Wodospady powstały na podłożu ukształtowanym w miocenie, czyli może nawet 23 miliony lat temu, zimowo skromny w wodę, jest do podziwiania nawet z niewielkiej platformy widokowej, która zmienia swoje niepozorne oblicze, gdy się staje na jej metalowej kratce, pod którą przestrzeń przepaści. Ochy i achy, balsam łagodności dla oczu, uszu i duszy, i nasycenie słońcem, o którym się jednak, podobnie jak o śniegu, w Boże Narodzenie marzy.