Warenny świat jest rozbłyszczony i roztrzepany mewim skrzydłem niekończącego się lotu. Słońce opromieniło nadwodną przestrzeń miasteczka tak spokojnego, że za ofiarę losu można by było je uznać. Na cypelku ziemi otulone wodami paru jezior, zachęca do spaceru i przyglądania się licznie zgromadzonemu ptasiemu towarzystwu. Niektóre śpią, inne się nudzą, jeszcze inne przelatują z miejsca na miejsca, z kry na krę, duża grupa daje się dokarmiać, parę protestuje przeciw tumultowi i ostentacyjnie wyprowadza się prawie że po horyzont, a wiele dogrzewa skrzydełka w ciepłym słońcu. Jakby nie było tutaj inny mieszkańców! O przyjezdnych w ogóle nie wspominając.
Waren ma swoją małą historię, która przyznaje się do odległego powstania, do konotacji ze Słowianami, do trochę niepotrzebnych walk przeciwmonarszych i zupełnie niepotrzebnych zachłyśnięciem się partią, która doprowadziła do drugiej wojny światowej. Do tego wszystkiego zagościł się w nim nieproszony przez nikogo socjalizm, który uciekł niepyszny i wszystko wokół ucichło, oprócz wspomnianych mew.
W miejskim ratuszu widnieje dziura po kuli z roku 1930, a do środka trzeba koniecznie zajrzeć, gdyż urząd sprawi każdemu petentowi niespodziankę – urządzono w nim muzeum, które się zintegrowało z aktualnym biurowym życiem pracowników. Przyglądać się można nie tylko eksponatom, ale i tutaj zatrudnionym, którzy zapewne w geście rozmachu mają otwarte drzwi. Na samej górze ratusza zgromadzono resztki z kościołów i domostw, które z różnych pożóg udało się uratować. Wejście dla ciekawskich bezpłatne (przynajmniej dzisiaj). I koniecznie trzeba podkreślić, że wchodzi się naciskając klamkę i przez nikogo nie zatrzymywanym można dotrzeć do ostatniego piętra budynku. Cisza i spokój, o które w takim Berlinie na przykład bardzo trudno.
Waren to jeszcze parę innych zachwycających miejsc, jak dat Tortenhus, gdzie kawiarniana atmosfera przy odrobinie wykwintnego tortu (niestety we wtorek zamknięte), dwa kościoły, które dumnie górują nad okolicą, istniejące od 1866 roku tzw. Müritzeum o zaskakującym kształcie i prawie że morskich eksponatach, to sień kamienicy, jak pokój stołowy i zagadkowa budka z cegły na kurzej stopce wkomponowana w rząd domów.
W styczniu Waren działa jak tabletka na uspokojenie, latem pewnie jest jak zastrzyk portowo-turystycznej energii. Czyli wachlarz nieoczywistej oferty w cenie:-)