Wierzyli w pośmiertny cud. Na wszelki wypadek jednak zarżnęli 11 koni i cztery psy i oddali zmarłego króla czeluściom ziemi, mrokowi nocy i grozie śmierci. Na miękko wysłanym łożu, wciąż jako władca zwierzęcych trupów, z klejnotami, bronią i odzieżą odpłynął symbolicznie około 925 roku na 21,5-metrowej łodzi w wieczną tułaczkę i w nieodgadnioną dal. Wódz Wikingów.
Łódź, która pływała po okolicznych wodach, budziła zapewne lęk – dziobnica miała formę głowy smoka, a stewa smoczego ogona i mogła pomieścić 32 wioślarzy. Dziś sprawia podobne wrażenie.
Poza polami nie ma tutaj nic. Lekkie wzniesienie wygląda naturalnie i można myśleć, że w kasie się pomylili, wysyłając nas na żwirową ścieżkę obok zaoranego i zasianego żytem pola.
Nie będę ukrywać, że ogromną zaletą Fionii w maju okazał się brak turystów. I choć jest tutaj paru Duńczyków z dziećmi, jak i jedna niemiecka rodzina, w wikingowskim grobowcu można znaleźć się samemu.
W środku tego ledwie widocznego wzniesienia znajduje się jedyny w Danii grobowiec-łódź wikingów. Drzwi do niego otwierają się po naciśnięciu przycisku i zamykają automatycznie za gościem, który (jeśli ma szczęście) znajduje się w ciemnościach lekko rozświetlonych paroma lampkami sam na sam z tym niesamowitym obiektem. Przejmująca cisza, porażający chłód i klaustrofobicznie działająca komora grobu bardzo szybko osiągają swój apokaliptyczny efekt – resztki szkieletów zwierząt, które nie miały wyboru, zardzewiała, ale wciąż tkwiąca na swoim miejscu kotwica, zakonserwowane drzewo, które opiera się działaniu czasu znacznie lepiej niż nasze ciała i parę ozdób, którymi człowiek od zawsze umilał sobie to zbyt szybko kończące się życie. Wyjście na zewnątrz przynosi ulgę i jest niesamowitym kontrastem do znajdującej się w swoim apogeum wiosny. Efekt działa w obydwie strony.
Wracając do białego domku, w którym kupuje się bilety i w którym znajduje się jeszcze małe muzeum tematyczne, można oczywiście przyjrzeć się eksponatom i wystawom o czasach Wikingów, próbie interpretacji ich sposobu ubierania się, czy dokonać dokładnych oględzin zrekonstruowanej łodzi w piwnicy. Jednak nic nie dorówna wrażeniu z głębi ziemi. Ostatecznej próbie zatrzymania władzy, godności i siły, która rozpadła się na tysiące cząstek pyłu, w który zamieni się każdy z nas.