Niedziela zapłakana obudziła nas radośnie jakimś zewem niecierpliwiącego się miasta.
Zachmurzenie z rzadkimi przejaśnieniami i nieustannym deszczem, który sprzyja wstępom w progi wielu otwartych dla gości lipskich domów.
Na placu Augusta (Augustusplatz) jednym z licznych charakterystycznych budynków jest ten z dwoma postaciami na dachu, którzy z młotami w rękach wyglądają groźnie ponad weneckimi lwami. Na przełomie 1927/28 roku był to pierwszy wieżowiec miasta, 11-piętrowy, mający przypominać Campanile San Marco z Wenecji. Turbulencje przy budowie dodają mu uroku, szczególnie dziś, gdy i po pierwszej minionej wysokości, jak i rekordzie najwyższej wieży zegarowej świata nie pozostało śladu. Radni miasta nie chcieli zgodzić się na tak niebosiężny projekt banku Krocha, pierwotnie pięter miało być 12. Salomonową decyzją wybudowano 11, z czego cztery ostatnie były atrapą. Gdy okazało się, że wieżowiec stoi, radni zgodzili się na piętra prawdziwe i zegar z weneckimi lwami o średnicy 4,3 metrów zaczął odmierzać lipski czas. Dziś to własność tutejszego uniwersytetu, w którym znajduje się Muzeum Egipskie w wyjątkowej urody salach i z takimiż eksponatami.
W chwilowych strugach deszczu przedzieramy się do najstarszych pasaży handlowych miasta – Specks Hof. Powstałe w istniejącym tutaj od XV wieku budynku mieszkalnym z browarem i winnicą na potrzeby targowe początków XX wieku, zakupione przez handlowca Maximiliana Specka von Sternburga choć zmieniały właścicieli i przeznaczenie pod taką nazwą pozostały do dziś. Wyremontowane po przewrocie wolnościowym europejskiej najnowszej historii zdobyły w 1996 roku prestiżową nagrodę w Cannes za najpiękniej odrestaurowany budynek. Nic tylko zadzierać głowy i podziwiać kolor, kształt i zabawę pomysłowych artystów.
W deszczowej drodze do starego ratusza napotykamy na dwa słoniowe łby pod chińskim pawilonikiem, który na niewiele się słoniom zdaje, gdyż jest zbyt wysoko, by chronić przed deszczem. Tajemnicze miejsce jest efektem zlecenia starej firmy handlowej Riquet&Co sprowadzającej towary z Azji Wschodniej i Orientu, której słonie zapewniają logo. Powstały w stylu secesyjno-chińskim budynek jest siedzibą kawiarni pod tą samą nazwą, która szczególnie w deszczu wygląda niezmiernie zachęcająco.
Troszkę dalej zgrabny i świetnie odrestaurowany budynek starej giełdy. Po wojnie trzydziestoletniej handlarze i przedsiębiorcy spotykali się pod gołym niebem, by ubijać interesy, w Lipsku zażądali od władz miasta dachu nad głową, który otrzymali w 1679 roku. Hermes, Apollo, Wenus i Atena pilnowali interesów do II wojny światowej, gdy bomby niszczą to miejsce prawie kompletnie. Dziś odrestaurowany służy jako tło młodemu studentowi Goethemu i sala koncertowa żądnym kultury lipszczanom.
W końcu docieramy, wciąż ponaglani deszczem, do jednego z najpiękniejszych budynków renesansowych i pierwszego w tym stylu wybudowanego ratusza Niemiec, w dodatku o nieskromnej długości 90 metrów. Altes Rathaus (stary ratusz) powstał na przełomie lat 1556/57, pod koniec XIX wieku miał zostać wyburzony, by ustąpić miejsca nowemu. Jednym głosem miejskiego radnego wygrał życie i stał siedzibą muzeum miejskiego, ciekawego, wszechstronnego, prezentującego starą i nową historię miasta, interaktywnego i zaskakującego.
Niedaleko stąd do Nikolaikirche, najstarszego i największego kościoła Lipska dla 1700 wiernych, o niespotykanym wystroju – kolumny są uwieńczone gałązkami palmowymi i kasetowym sklepieniem, co tworzy niesamowity efekt podkreślony bielą, jasnym różem i zielonym jabłkiem. Nikolaikirche to największe organy Saksonii, kazania Jonasa i Lutra rozpoczynające reformację w Lipsku, Bach tutaj odbywający próbną grę w drodze starań o stanowisko miejskiego kantora, to upadek DDR. To stąd wypłynęła pokojowa rewolucja, zapoczątkowana regularnymi spotkaniami modlitewnymi, które wychodząc na ulicę w kierunku centrum 9 października 1989 roku z płonącymi świecami i transparentami z hasłem „Wir sind das Volk”(„My jesteśmy narodem”) przyczyniły się do upadku miłościwie panującej socjalistycznej republiki enerdowskiej. Dziś jedna kolumna kościelna uwieńczona palmą stoi poza murami świątyni na placu, symbol wyjścia do ludzi, symbol otwartości, którą to miejsce głosi do dziś napisem znajdującym się przy wejściu „Offen für alle” („Otwarte dla wszystkich”).
Jakby pod naciskiem atmosfery wolności zaczęło się przejaśniać i ocieplać. Droga do Coffe Baum, najstarszej kawiarni Niemiec i drugiej takiej (po paryskiej Procope) Europy napawa meteorologiczną letnią nadzieją. Pierwsza wzmianka o tym miejscu pochodzi z 1556 roku, od 1711 roku rozlewano tutaj kawę. Bywalcami byli Bonaparte (filiżanka, którą dotykały jego usta jest cennym eksponatem w muzeum na trzecim piętrze), Schumann, Goethe, Grieg, Bach, Wagner, Liszt, Mahler, Liebknecht, Bebel, a nawet kanclerz Kohl.
Kawę można skosztować w części wiedeńskiej (Wiener Café), francuskiej (Café Francais) i arabskiej (Arabisches Café). Tort Liszta jest wart spróbowania, a patrząc na nad portalem umieszczoną figurę Osmana z amorkiem, którą miał odwdzięczyć się król Polski August Mocny szynkarce Joannie Elżbiecie Lehmann, pomyśleć o rozwiązłości zapewne nie tylko kawę pijącego tutaj władcy.
Naprzeciwko kawiarni-muzeum pod bramą pięknej kamienicy migocą znicze i na chodniku leżą świeże bukiety kwiatów. Pod siedzibą lipskiej firmy Unister (do której należą takie portale jak ab-in-den-urlaub.de, fluege.de, auto.de, shopping.de), której założyciele, młodzi ludzie, Tomasz Wagner i Oliwer Schilling, 14 lipca zginęli w katastrofie samolotowej, wracając z Wenecji z pokaźną sumą pieniędzy w walizce, zapewne pracownicy wyrażają swój szok i żal. Parę dni później część firmy ogłosi upadłość finansową, a na świeżym grobie zostanie złożona wiązanka z szarfą z napisem „google”.
Tym smutnym i przerażającym akcentem kończy się w aurze deszczowej rozpoczęty spacer kościołem św. Tomasza.
A św.Tomasz:
to Bach, który jako kantor przepracował tutaj swoje ostatnie 27 lat życia i spoczywa po wojennych perypetiach pod piękną mosiężną płytą;
to ołtarz z wysadzonego w powietrze kościoła św. Pawła z Augustusplatz;
to Luter wygłaszający tutaj reformacyjne kazania;
to Mendelssohn Bartholdy, który na nowo odkrywał dzieła zapomnianego Bacha;
to chór chłopięcy Thomanerchor, najstarszy na świecie, który w 2012 roku obchodził 800-lecie istnienia.
Przejaśnia się definitywnie. Kolejna, ostatnia odsłona Lipska zmienia scenerię na muzyczno-alternatywno-słoneczną z optymistycznym i rekreacyjnym akcentem na pożegnanie.