Widać ich stąd i oni widzą ten kościelno-polityczny dobrobyt od stuleci handlem i interesem toczący się prawie że u ich stóp. Nic dla wrażliwców i nic dla radykałów, o których w skomplikowanych czasach nietrudno.
Getta są daleko stąd? Nas nie dotyczą? Nie znamy? Nie bywamy, bo zbyt duża odległość, by konkretnie pomagać?
Wciąż się modlę za oczy tej małej dziewczynki, która zaskoczona spojrzała prosto w moje. Ciemna głębia nieakceptowanego dziś koloru. Bezprecedensowy i nieturystyczny, zupełnie do urlopu i słodkiej atmosfery centrum nie pasujący przykład gettyzacji, która jest częścią naszej wschodnioeuropejskiej rzeczywistości.
Lunik IX to cygański 100%-towe bezrobocie, to szkoła podstawowa, a potem żółtaczka, wszy, świerzb i kierowca autobusu, który za tę trasę dostaje specjalny dodatek za narażanie się na niebezpieczeństwo. To blok-ruina, gdzie bawią się te zaniedbane dzieci, które nie mają przyszłości w nie swoim kraju. Obraz nędzy i rozpaczy, krzyk ordynarności w geście fuck off wykonanym przez kilku nastolatków, jak i obojętności większości z nich, którzy zwyczajnie tylko są. Bez taboru, bez koni, bez złota i wiatru we włosach. Wyrzutki naszych ideałów i przekonań.