Czy pobyt na pustyni w Lany Poniedziałek gwarantuje suchość?
I tak i nie. Biorąc pod uwagę czynnik ludzki – jak najbardziej, ale już naturę – można się, nawet na pustyni, wszystkiego spodziewać.
Pustynię Błędowską zna zapewne każdy Polak – jeśli nie z filmów „Faraon” czy „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”, to z teledysku „Nie ma wody na pustyni” zespołu Bajm. Ten Polski, a nawet europejski ewenement przyrodniczy człowiek zawdzięcza samemu sobie. Intensywna działalność powodująca opad wód gruntowych, wycinka lasów od średniowiecza, górnictwo i hutnictwo, a według legendy we wszystkim dopomógł sam diabeł, rozsypujący piasek, by zasypać w złości olkuską kopalnię srebra.
Jakkolwiek by ten obszar piasków lotnych nie powstał, spodobał się nade wszystko wojsku, które od początku XX wieku użytkowało go jako poligon – w czasie I wojny światowej ćwiczył tutaj batalion pomocniczy piechoty legionowej przed bitwą pod Krzywopłotami, w międzywojniu piechota i artyleria Korpusu Nr. V z Krakowa, a w czasie II wojny poligon służył niemieckiej Afrika Korps. Lata 50-te minionego wieku przyniosły jakiś niezrozumiały zamiar zniszczenia pustyni, zaorywano ją i obsadzano wierzbą i sosną.
Dzisiaj przy zmianie światopoglądów i nabyciu ekologicznej wiedzy tamto zasadzone się karczuje, usuwa niewybuchy i planuje wypas zwierząt, a dla ludzi przygotowuje ścieżki przyrodnicze, by ten cenny dar przetrwał jak najdłużej. I w świąteczny późny poniedziałkowy poranek cieszy lekka mżawka, która obiecuje nie tylko zachowanie, ale i trwałość tradycji.