Kapitan Francisco de Cuellar opowiadał chętnie i otwarcie o gościnności Briana O'Rourka.
A miał o czym opowiadać – nie każdy przyjąłby w roku 1588 w swoje progi rozbitków hiszpańskiej floty na terenie irlandzkiej ziemi. Anglicy, do których opowieści dotarły w 1590 roku, wysłali siły do posiadłości O'Rourka, które ją do ruin zniszczyły, a sam poszukiwany pomimo ucieczki do Szkocji, został złapany, wydalony i w 1591 roku stracony za zdradę przeciwko koronie. W XVII wieku Anglik (o ironio, w dodatku przez miejscowych znienawidzony) Robert Parke wybudował sobie na zgliszczach dwór obronny. Ostatni członek jego rodziny opuścił posiadłość w 1691 roku, a sam obiekt jest jednym z niewielu, o który dba się za państwowe pieniądze. Zwiedzanie jest przyjemne, jesteśmy tutaj, jak w wielu fascynujących miejscach Irlandii, sami i nie tylko poszczególne pomieszczenia są ciekawe i oryginalnie zachowane, ale przede wszystkim położenie i widok na jezioro Lough Gill, tajemnicze i magiczne, na którego dnie ma istnieć zatopione miasto. Echo tej legendy jest doskonale acz zawoalowanie słyszalne nad jego brzegiem. Plusk intensywnie wodną masą stłumionego życia, echo starych wierzeń i wyobrażeń.