Puxleyowie.
200 lat odgrywali ważną rolę na półwyspie Beara.
Henry Puxley (ur. 1685) przybył z Anglii do Galway, a jego dwaj synowie Henry i John wybrali się około roku 1723 właśnie na półwysep, by szukać szczęścia.
Trafili na klan O'Sullivan, z którym od razu rozpoczęli przemytniczą współpracę. Wełna, brandy, wino i tabak – sakwy napełniały się pieniędzmi, a twarze zadowoleniem. Jeden z członków klanu O'Sullivan, Morty, rekrutował do francuskiej armii w niezbyt przyjemny i uczciwy sposób dzieci biednych rolników, na co coraz częściej skarżyli się Puxleyom zrozpaczeni rodzice. Oni akurat, owi Puxleyowie, nie kryli swojej lojalności w stosunku do angielskiej korony i donieśli na Morty do władz w Cork.
Handlowi wspólnicy zamienili się w śmiertelnych wrogów.
Z dwóch braci tylko jeden, John, został na półwyspie. Henry wrócił do Galway. John miał walczyć w bitwie pod Culloden (Szkocja) w 1746 roku przeciw Szkotom i uciec na statku należącym do Morty Og O'Sullivan. Podobno. Pewne jest jedno – w 1754 roku Morty zastrzelił Johna, który szedł z rodziną do kościoła.
Syn Johnego, Henry, odziedziczył m.in. posiadłość rodzinną Dunboy i robił wiele, by ją powiększyć. W 1771 roku ożenił się z Sarah Lavallin i od tego momentu rodzina nosiła podwójne nazwisko, a ich wspólny syn John Lavallin Puxley przeszedł do historii jako Copper John. On to właśnie spłacił wszelkie długi obciążające posiadłość i został jednym z czterech właścicieli gór wokół Allihies, gdzie wydobywano miedź. Do tego w marcu 1812 roku udało mu się wydzierżawić udziały niejakiego Roberta Hedges-Eyre, do którego należała największa ich część, dzięki czemu John miał w interesach wolną rękę. Sprowadził specjalistów z Cornwall i Walijczyka Edward Nettle, pierwszego menadżera, który zarabiał rocznie 100 angielskich funtów, podczas gdy irlandzcy pracownicy musieli zadowolić się znacznie gorszą wypłatą w funtach irlandzkich. W kolejnych latach kopalnie rozwijały się lukratywnie, odkryto złoża rudy i rodzina Lavallin Puxley stała się największym pracodawcą okolic.
Syn Coppy Johna - Henry (chyba nie było innych imion w tej rodzinie) rozpoczął zmiany w rodzinnej posiadłości. Zamek Dunboy miał otrzymać nową reprezentacyjną część, czego podjęto się w 1866 roku. Powstał budynek dziś znany pod nazwą Puxleys Mansion, będący najsłynniejszą ruiną budowlaną Zachodniej Irlandii...
Zanim do tego doszło w 1921 roku rozpoczęło tutaj pracę małżeństwo Thomas, które rozniosło plotkę o planach założenia bazy Armii Angielskiej. 9 czerwca 1921 roku IRA podłożyła ogień. I tak miało się spełnić przekleństwo rodziny O'Sullivan rzucone na posiadłość Puxleyów – „Pewnego dnia będą przez te hale przechadzać się krowy”.
Przekleństwo spełniające się poniekąd po dziś dzień...
W maju 1926 roku ostałe z pożogi dobra poszły pod młotek. Trzech zainteresowanych z różnymi pomysłami (hotel, klasztor jezuicki i znów hotel) stanęło do konkurencji, którą wygrał projekt trzeci, hotelarski. Jednak dopiero od 2005 roku zaczęto realizować ambitne plany powstania … 6-gwiazdkowego hotelu! Zainwestowano już ponad 60 milionów euro, gdy nadszedł bankowy kryzys. Nie powiódł się nawet plan B, czyli zamiana budynku na apartamentowiec.
Krowy się jednak po nim nie przechadzają. Wyglądający na prawie gotowy Puxley Mansion jest szczelnie zabity deskami i nie udaje się nam wejść do środka. Za to jakie widoki wokół! Ciekawe, co myślą sobie dzisiaj obie rodziny przebywające od dawna na niebieskich przestworzach?
My zastanawiamy się nad niewiarygodną ciągłością losu...Być może nie tylko przekleństwo rodziny O'Sullivan się do tego przyczynia, ale przede wszystkim wielu byłych pracowników, wykorzystywanych przez długie lata w okolicznych kopalniach...Kto wie?