Geoblog.pl    mamaMa    Podróże    Jestem w podróży...choćby tylko w głowie 2018    Via Regia I, Stare Maczki - Gołonóg
Zwiń mapę
2018
02
lis

Via Regia I, Stare Maczki - Gołonóg

 
Polska
Polska, Maczki
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14326 km
 
Królewska droga rozpościera się czasem przed drzwiami. Wystarczy je otworzyć, zaczerpnąć świeżego, listopadowego powietrza, zasznurować odpowiednie buty i pomaszerować z nakazu jego wysokości. Specjalne prawa, wyjątkowe traktowanie, czasem z politowaniem śledzące oczy, czasem z podziwem. Via Regia to najstarsza droga łącząca Europę Wschodnią z Zachodnią. Istnieje od 2 tysięcy lat, 4 500 kilometrów, które przebiegają dziś przez osiem państw. Każdy, kto nią podąża, staje się jej historyczną częścią, jak niewidoczny atom, bez którego nie istniałaby żadna materia. Szelest tysięcy stóp i oddech przeszłości, zmieniający się dla pojedynczej jednostki krajobraz, który w obliczu wieczności zdaje się być wciąż ten sam.

Zaczynamy od granicy pomiędzy Starymi Maczkami a Maczkami, od ścieżki wijącej się pośród lasu i docierającej pod most nad Białą Przemszą. Przylepiona żółto-niebieska naklejka z muszelką i kojący szum wodnego nurtu. I wczoraj i dziś słońce świeci jak oszalałe odzierając poświęcone zmarłym dni z ich smutku. Na cmentarzu ciepło pieści każdego lekko ubranego odwiedzającego, a kwiaty prężą z rozkoszą do otulających ich promieni . I na szlaku jest podobnie. Złocisto-żółto i z roziskrzonymi chochlikami słonecznych przebłysków na błękicie bezchmurnego nieba.

Docieramy do Maczek właściwych i starego mostu granicznego, który dzielił dwa zabory – carską Rosję i CK Monarchię. Kamienny, piękny. Wzdłuż torów ze szkołą, starą i niszczejącą wieżą ciśnień oraz kościołem i plebanią po prawej, a torami i budynkiem byłego przedszkola po lewej docieramy do głównej atrakcji Maczek – dworca kolejowego z lat 1839-1848 projektu znanego architekta Enrico Marconiego. Wpisany wprawdzie do rejestru zabytków niszczeje na potęgę i niechwałę Polskich Kolei Państwowych. Z szumnych planów uczelnianych nic nie wyszło, carski duch łapie się zapewne za głowę widząc w jakim stanie jest miejsce, w którym przebywał z małżonką podróżując koleją Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej Królestwa Polskiego wchodzącej w skład wielkiego imperium rosyjskiego. Po bufecie i sypialniach, komorze celnej jeśli zostały to tylko brzydkie, zdewastowane ślady. Kiedyś tętniąca kolejowym życiem stacja umiera zrozpaczona na oczach otaczających ją mieszkańców. Przechodzimy wiaduktem na drugą maczkowską stronę mając jak na dłoni dwa kolejowe bloki i maszerujemy obok pomnika Kościuszki i byłego hotelu, w którym dziś mieści się sklep spożywczy. Kiedyś była tutaj poczta i słynna na cały region piwiarnia (bądź mordownia) Uroczysko. Dalej jest po lewej komunistyczny supermarket, kiedyś hit, dziś smętnie podążająca za zakupowym szałem sieciówka i były budynek poczty konnej, dziś mieszkalny, z zewnątrz podobnie zdewastowany jak dworzec. Przed przejazdem kolejowym wchodzimy na ścieżkę ciągnącą się wzdłuż torów z radością odnajdując przylepione naklejki Via Regia. Z fotograficznej perspektywy szlak jest ...szynowy;-) Skręcamy w prawo i pod linią wysokiego napięcia docieramy do drogi asfaltowej, którą krótko podążamy znów zapuszczając się w las. Droga jest zupełnie niewidoczna, zarzucona gałęziami, ale ktoś litościwie starał się tak ją oznakować, że po tych gałęziach docieramy pewnie do Balatonu. Szumnie nazwany staw powstały w wyniku zalania zagłębienia po wydobyciu materiału gliniastego, nad którym swój ośrodek wypoczynkowy dla pracowników, posiadała najpierw kopalnia Klimontów, a później KWK Czerwone Zagłębie. Działo się tutaj wiele za chwalebnego istnienia obu kopalń, aktualnie w byłym hotelu i restauracji funkcjonuje lokal imprez okolicznościowych. Trochę zbaczamy ze szlaku, by zobaczyć ruiny amfiteatru. Podest i scena są widoczne, publiczność siedziała chyba wokół na ziemi.

Przechodzimy na drugą stronę ulicy w kierunku dzielnicy Sosnowca Kazimierza Górniczego. Na horyzoncie majaczy kopalnia węgla kamiennego Kazimierz-Juliusz i przytulone do niej blokowisko. Symbioza idealna, kiedyś marzenie i ideał dostatniego, bezpiecznego życia. Wszystko w jednym, praca, cztery kąty, wygódki skanalizowane, ciepłe kaloryfery i woda z kranu, przedszkole, szkoła, supersam, dom kultury i park wypoczynkowy z muszlą koncertową. Podobno w XV wieku istniała tu osada zwana pustą wioską Kozmierz, należąca do biskupów krakowskich. Od 1874 do 2015 roku eksploatowano tutaj węgiel, a w roku 1885 dotarła do Kazimierza odnoga Kolei Iwanogrodzko-Dąbrowskiej. Przez osiem lat Kazimierz cieszył się prawami miejskimi (1967-1975), by połączyć się z Sosnowcem i stać do dziś jego dzielnicą. Pochody pierwszomajowe, filmy propagandowe i lepsze zaopatrzenie – przez lata socjalizmu w Kazimierzu można było otrzymać więcej niż w osadach okolicznych. Dzisiaj likwiduje się kopalnię, dla której pracowników przybywających ze wszelkich polskich stron wybudowano blokowiska na Wagowej. Stare centrum Kazimierza z pocztą i paroma domami w stylu dworkowym z początków ubiegłego stulecia poszarzało i zmalało w obliczu mrówczej masy betonu. Docieramy do górniczej pary na początku parku im. Jacka Kuronia, w którym kiedyś donośne przemowy pierwszych sekretarzy przygłuszały niewygody przecież nie tak jednak jak obiecywano szarego życia. Ośrodek rekreacji to mieszanka starego i nowego, socjalistycznego i współczesnego, to przyroda i jej ukształtowanie ręką człowieka. Dwa jeziora Leśne i Smug, niewielki ogród zoologiczny, grzybek i zwierzątka z radosnych czasów niespełnionej obietnicy. Mijając wędkarzy, zakochane pary i szczęśliwe młode rodziny przedzieramy się znów przez zarośnięte tereny byłej Puszczy Pakosznicy tunelem drzewno-trawiastym. Kuszą nas niezmiernie zaznaczone na wirtualnej mapie bunkry, ale maszerujemy uczciwie do miasta Dąbrowa Górnicza. Uliczny hałas, Manhatan na horyzoncie i domki jednorodzinne na obrzeżach miasta. Wita nas zagadkowy napis „Bazylia tak, pistacje nie”, podziemne przejście dla pieszych pod ruchliwą Katowicką, cmentarz pw. NMP Anielskiej i murale na garażach, głównie piłkarskiej dumy. Po lewej osiedle zwane w latach 80-tych minionego wieku Manhatanem ze względu na swoją wysokość oraz ilość nagromadzonych na parterze sklepików prywaciarzy, w których można było nabyć dżinsy. Przed nami nowoczesny kościół św. Rafała Kalinowskiego, a nad nim sanktuarium św. Antoniego z Padwy w Gołonogu, nasz cel dzisiejszej wędrówki. Mijamy szkołę plastyczną, mural na 100-lecie miasta i wspinając się ulicą Działki z widokiem na elektrownię Łagisza docieramy pod kościółek, do którego nie uda nam się dzisiaj zajrzeć. Jesteśmy zbierani niemalże z drogi w celach realizacji innych, przyjemnych zobowiązań.

Via Regia vel szlak św. Jakuba przywita nas znów przy najbliższej sposobności. Podoba się nam ta dość wyjątkowa mieszanka przyrody, minionych epok i prężącej się współczesności.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (53)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
stock
stock - 2018-11-12 09:48
Ladna trasa! Pomnik gorniczej pary tak uroczo niewspolczesny:)
 
zula
zula - 2018-11-13 19:07
Podziwiam Ciebie jak szybko napisałaś dla nas relacje ...a ja zabieram się i zabieram i nic !
Zdjęcie muszli wywołuje wzruszenie a blokowiska to pozostałości pewnej epoki...
Piękna nasza Polska jesień :)
 
Pamar
Pamar - 2018-11-14 07:26
Szlak św. Jakuba- mój cel, chociaż jeszcze nie teraz. Przeczytałam ciekawie, zbieram w głowie wszystkie relacje i wypatruje muszelek. Pewnego dnia przejdę.... :)
 
marianka
marianka - 2018-11-25 19:20
O, szalenie to ciekawe!
Czy będziecie szli kawałek po kawałku cały szlak (tak jak ten szlak jeziorny pod Berlinem)?
I, jeśli dobrze rozumiem, ten szlak dziś jest trasą pielgrzymkową do Santiago. A czym był 2000 lat temu?
No i Maczki, arcyciekawe - brzmi jak niegdyś prominentny i zadbany ośrodek, a dziś jak rozkład. Ależ szkoda!
 
mamaMa
mamaMa - 2018-11-25 19:58
marianko, tak, będziemy szli, kawałek po kawałku, trochę żałując, że nie od początku:-)

Via Regia to droga królewska, handlowa, wykorzystywana była również przez wojsko czy pielgrzymów. Podobno istnieje od VIII albo IX wieku. Dziś pokrywa się ze szlakiem św. Jakuba, ale czy w całości - nie wiem, musiałabym dokładniej zgłębić temat. Via Regia należy również do Europejskiego Szlaku Kulturowego.

A Maczki mają bardzo ciekawą historię i niestety, zupełnie nie wykorzystaną. Strasznie marnieją....
 
 
mamaMa
Anna M
zwiedziła 19% świata (38 państw)
Zasoby: 1450 wpisów1450 5629 komentarzy5629 23026 zdjęć23026 1 plik multimedialny1