Trochę austriackości i dużo śpiewu, zdrowy oddech, rehabilitacyjny krok i łyk niesmacznej wody.
Z czym kojarzy się Krynica-Zdrój? Z Kiepurą i Zubrem. Pamiętam, jak boso biegłam ze stacji kolejowej po całonocnej podróży pociągiem po łyk tej „wstrętnej” wody. I nie wierzyłam dorosłym jej właściwości zachwalającym.
Dzisiaj Krynica zalana jest słońcem. Zatopiona w Beskidzie Sądecki, otoczona wzgórzami Góry Parkowej, Krzyżowej i Jesiennika, odbudowana po dewastacjach czerwonoarmistów z tryumfem zwycięstwa ją po wojnie opuszczających, pręży się sukcesem zdrojowiska. Zawdzięcza ten fakt Austriakom, którzy przejmując tereny w 1783 roku przysłali na nie radcę górniczego, naturalistę i etnologa Baltazara Hacqueta, którego zadaniem było przeprowadzenie badań krynickich źródeł. Wraz z wydaniem przez niego pozytywnej opinii postawił fundamenty rozwoju uzdrowiska. Dziesięć lat później inny Austriak Franciszek Stix von Saunbergen wykupił ziemię ze źródłami, snując marzenia o leczniczym interesie, powstały pierwsze zdrojowe domy, ale dopiero po 1856 roku nastąpił gwałtowny rozwój. Tym razem pół Austriak pół Polak Józef Dietl, lekarz, polityk i profesor, notabene prezydent miasta Krakowa w latach 1866-1874, który jeszcze w roku 1851 słabo mówił po polsku (ale walczył o ten język jako wykładowy na wyższych uczelniach) zakwalifikował wody jako lecznicze i uzdrowisko ruszyło pełną parą. Pod koniec XIX wieku liczyło sobie 6 tysięcy kuracjuszy rocznie, a niejaki Henryk Ebers, hydroterapeuta, zaprosił do Krynicy Rudolfa Zubra, polskiego geologa i podróżnika, który odkrył tutaj jedną z najsilniejszych szczaw alkalicznych w Europie znaną ze swojego „wyjątkowego” smaku. Ów hydroterapeuta Ebers uratował Krynicę przed zniszczeniem w czasie I wojny światowej, przekonując Rosjan, że uzdrowisko nie jest polskim miastem, gdyż przyjmuje na leczenie wielu cudzoziemców.
Wyjeżdżamy na Górę Parkową jak większość jednodniowych gości tego miasta. Zuber został wypity, a w czasie jazdy można podziwiać widoki i pomyśleć jeszcze o dwóch najsłynniejszych mężczyznach związanych z Krynicą. Jan Kiepura i Epifaniusz Drowniak. Pierwszy zwracał na siebie uwagę przedłużając w czasie śpiewu kilka nut ponad miarę ignorując dyrygenta, drugi długo uważany był za upośledzonego psychicznie kalekę. Pierwszy zdobył sławę i pieniądze, które zainwestował m.in. w budowę luksusowego modernistycznego hotelu „Patria”, drugi żył samotnie i w nędzy, umierając w Domu Pomocy Społecznej. Obydwoje są nierozłącznie związani z Krynicą. Corocznie odbywający się Festiwal im. Jana Kiepury i Muzeum Nikifora w willi Romanówka są tego wyrazem.
Krynica-Zdój w pierwszy dzień Bożego Narodzenia zaprezentowała się słonecznie i kolorowo. Zielone figury, pomniki, roześmiany deptak, zdrojowe domy i zapełnione świątecznie hotele. Nawet znalazł się śnieg na śnieżkową bitwę. Rześkie, wzmocnione klimatem ciała i szczęśliwe dusze – Krynica-Zdrój spełniła swoje lecznicze w czas nadmiaru zadanie.