Jaki piękny budynek! I jaki zniszczony, nędznie wyglądający, zaniedbany. Zawracamy na dość tłocznej trasie 75 we wsi Nawojowa w drodze do Nowego Sącza po zobaczeniu tego niesamowitego obiektu. Pałac, doskonale położony, pięknie się prezentujący pałac.
Z niedowierzaniem podchodzimy bliżej, zaglądamy do okien, zadzieramy głowy. Perełka, obsypana grubą i burą warstwą popiołu. Rodowa posiadłość rodziny Stadnickich herbu Szreniawa. Dwuskrzydłowy budynek z renesansowym dworem Piotra Nawojowskiego jako częścią starszą i nowym skrzydłem, które przeszło znaczące zmiany w latach 30 XX wieku.
Piotr Nawojowski wybudował w latach 1580-1590 we własnej wiosce Nawojowej dwór. To po tamtych czasach zachowały się w jednym skrzydle kamienne kolebkowe sklepienia w piwnicy, portale, piece, posadzki i malowane plafony. Właśnie w tej części była kuchnia i spiżarnia, w której trzymano zapasy miodów krasiczyńskich oraz win francuskich i węgierskich. Gdy w 1799 roku posiadłość przeszła w ręce hrabiego Franciszka Stadnickiego herbu Szreniawa została ona rodową rezydencją tejże rodziny. Ród, który wycisnął swoje piętno przez półtora wieku na całej okolicy. Młodsza gałąź rodu Stadnickich, tzw. linia nawojowska sięgająca korzeniami XVIII wieku, gdy w 1783 roku Franciszek Stadnicki otrzymał tytuł hrabiego. Nawojowa zyskała nie tylko rzetelnych właścicieli, ale i dobrych pracodawców. Służącym i gajowym przysługiwały emerytury, a od 1905 roku Stadniccy wprowadzili prywatne ubezpieczenie. Pracownikom wpłacano 25 koron na książeczkę oszczędnościową, którą po 25 latach pracy właściciel mógł zamienić albo na tysiąc koron, albo na jedną morgę gruntu i trzydzieści metrów sześciennych drewna na budowę domu, co przyczyniło się do powstawania w okolicy wielu gospodarstw. Na pałacowych salonach witano wielu dostojnych gości, szczególnie godne uwagi były kontakty międzyreligijne. Miejscowi księża greckokatoliccy brali udział w religijnych uroczystościach kościoła rzymskokatolickiego dzięki aktywnemu wsparciu Stadnickich. I jeszcze byli właścicielami hamerni, czyli zakładu, w którym przerabiano rudy metalu na urządzenia i sprzęty służące ludziom. Świetnie prosperujące przedsiębiorstwo dawało pracę wielu mieszkańcom okolicy. Wykorzystywano rzekę Kamienicę, która napędzała maszyny, a za jakość wyrobów przyznano medal na Rolniczej i Przemysłowej Wystawie Krajowej we Lwowie („za żelazo i wyroby żelazne”). Przy takich faktach wcale nie dziwi, że w czasie tzw. rabacji galicyjskiej w 1846 roku chłopi z okolic Nawojowej i Łemkowie z Nowej Wsi zebrali się w obronie rodziny Stadnickich z kosami i widłami w dłoniach.
Wracając do pałacu warto wspomnieć jeszcze o nowym skrzydle połączonym ze starym sześciokondygnacyjną wieżą, przebudowanym przez Adama Stadnickiego w latach 30-tych XX wieku. Na parterze znajdowała się jego kancelaria prawna, nad nią ogród zimowy ze szklanym dachem. Na parterze była jeszcze biblioteka i salon, a na drugim piętrze pokoje dziecięce.
Pałac otoczony jest parkiem z 1840 roku z takim drzewostanem jak platan, tulipanowiec i dęby czerwone oraz posadzone na początku XX wieku tuje, cypryśniki, grujeczniki japońskie, jedlice i choiny.
II wojna światowa przyniosła okupantów, którzy stacjonowali w pałacu oraz przejęcie majątku przez państwo w 1945 roku. Od 1982 roku pałac był siedzibą Państwowego Technikum Hodowlanego, później Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, jak i Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. W 2013 roku po 20 latach sądowych batalii pałac powrócił do rodziny Stadnickich. Podobno planowany jest remont i otwarcie Domu Pracy Twórczej czyli luksusowego centrum konferencyjno-biznesowego otwartego dla zwiedzających.
Oby plany się udały. Gdzieś przeczytałam, że w dniu ślubu hrabiego Edwarda Stadnickiego w 1852 roku pałac miał spłonąć. Dodatkowych informacji o rozpaczy, wpływie tego faktu na przebieg małżeństwa czy trudach odbudowy nie znalazłam. A jednak stoi przepiękny, więc jest nadzieja,że i ta brzydka powłoka nabyta przez ostatnie dziesięciolecia opadnie i odkryje stare szlacheckie oblicze. Oblicze odarte z godności i oplute kłamstwem. Wiele powojennych pokoleń karmiono doniesieniami o wykorzystywaniu chłopów przez ziemiaństwo, mającymi wywołać nienawiść. Niechaj więc tamto stare zaangażowanie w życie kulturalne, religijne, ale przede wszystkim gospodarcze przyniesie dziś owoce.