Już wczoraj wyszliśmy na spacer po wieczornej starówce, żeby zobaczyć słynne monumentalne, opatrzone płytkami ceramicznymi tutaj wyprodukowanymi, schody. Zrobiły na nas ogromne wrażenie. O ile w sobotę wieczorem przysiedliśmy na nich, by spożyć sycylijskie słodkości, o tyle w niedzielne przedpołudnie zrobiły się bardziej poważniejsze i owego siódmego dnia godne.
Caltagirone założyli Arabowie, którzy przybyli w te okolice w IX wieku i nazwali je po swojemu „Qalat-al-Ghiron”, czyli twierdza na wzgórzu. Położenie miasteczka jest naprawdę imponujące, co najlepiej widać, gdy wejdzie się po 142 stopniach do górnego miasta. Mając u stóp niebywałe schody, a w tyle kościół Santa Maria del Monte zapiera dech w piersiach. Widoki są wyjątkowe, późnobarokowa architektura czarująca, a murale w tej części ciekawe. Schodzimy w dół, by pokręcić się trochę między mieszkańcami, którzy licznie zgromadzeni w grupkach przed katedrą w taki towarzyski sposób celebrują mszę.
Caltagirone jest wraz z innymi siedmioma miasteczkami doliny Noto (Catania, Militello w Val di Catania, Modica, Noto, Palazzolo Acveide, Ragusa i Scicli) wpisane od 2002 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jego centrum odbudowano na przełomie wieków XVII/XVIII w stylu późnobarokowym po tragicznym w skutkach trzęsieniu ziemi z 1693 roku. Poza tym od XV wieku rozwinęła się tutaj produkcja ceramiki. Podobno na 20 tysięcy mieszkańców aż 1000 uprawiało ten zawód, co przyczyniło się i do światowej sławy i do okrzyknięcia Caltagirone stolicą ceramiki. W produkty, kolorowe, piękne, wzorzyste można zaopatrzyć się w wielu rozsianych po całym miasteczku sklepikach. Pobyt w nich to jak odwiedziny w muzeum – przekrój stylów, źródło pomysłów i zachwyt nad człowieka niespożytymi możliwościami.