Do wyjazdu na Maltę zachęcała nas
zula. Zachęcała, materiały
przysłała, więc płyniemy promem niecałe dwie godziny do Valetty ciesząc się chwilą wytchnienia. Malta wita nas murami, statkami i słońcem. Ciemne drzewa i jasne miasto w tle – wizualne kontrasty, które często spotkamy na wyspie.
Malta jest poszarpana nie tylko swoim pięknym, ale i turystycznym tłumem oraz zabójstwem dziennikarki i blogerki Daphne Caruana Galizia. Docieramy do tej prawdy spotykając najpierw duży tłum wypływający z ogromnego pasażerskiego statku, na który czekają handlarze wycieczkami. Co ciekawe zadziwieni ceną zapytaliśmy o wolne miejsca i okazało się, że nabywcami mogą być wyłącznie pasażerowie Costy czy Aidy. Wcale nie rozczarowani pomaszerowaliśmy w górę, by spotkać gołębia na głowie Enrico Mizzi, maltańskiego polityka i prawnika, który zostając we wrześniu 1950 roku premierem tego małego kraju zmarł już trzy miesiące później z przyczyn do dziś nie znanych. Tego o Daphne Caruana Galizii nie można powiedzieć. Pożyczony Peugeot, którym wyjechała z domu 16 października 2017 roku, wybuchł z takim impetem, że został wyrzucony ponad murem na pobliskie pole. Przyczyny śmierci więc jak najbardziej znane, ale jej zleceniodawcy udają, że nie wiedzą o kogo chodzi. Galizia krytykowała maltański rząd i bezlitośnie obnażała skorumpowanych polityków. O swoich dochodzeniach pisała na blogu, który był najpoczytniejszym na Malcie. Zleceniodawców nie znaleziono do dziś, a politycy, którymi się „zajmowała” wciąż sprawują swoje urzędy. Daphne widzimy pod Pomnikiem Wielkiego Oblężenia, czyli w wytwornym towarzystwie Wiary, Męstwa i Cywilizacji. Zdaje się, że tylko Cywilizacja przegrała…
Valetta jest piękna. Europejska Stolica Kultury tego roku, białe wymowne rzeźby rozsypane po mieście, wiosenna pogoda i pomimo turystów spokój. Wąskie uliczki, cudowne balkony, balkoniki, ogromna ilość kościołów (podobno 365), masa kawiarenek i niezliczona ilość zabytków. To paleta zalet, którą stolica korzystnie dla siebie wykorzystuje.
Niedaleko fontanny Trytona spotykamy dużą grupę ludzi, którzy najwyraźniej pozują do dronowego zdjęcia. Na zawołanie się uśmiechają i na zawołanie krzyczą przyjazne pozdrowienie w niebo. Jakby reprezentowali całą maltańską przeszłość, która od początku aż do dziś naznaczona jest walką i o wyspę i o nad nią wszelką władzę. Zasiedlona w 5200 wieku p.n.e. przybyszami z Sycylii na przestrzeni wieków gościła i znosiła Fenicjan, Kartagińczyków, Rzymian, Wandali, Arabów, Normanów, Aragończyków, Hiszpanów, Francuzów i Anglików. Dzisiaj walczy z samą sobą patrząc na skandaliczną śmierć dziennikarki Galizii. A my, podobnie jak ta kolorowa i roześmiana grupa, zachwycamy się tym ułudnym momentem szczęścia. Błogosławiony i przeklęty los turysty.