Utknęliśmy trochę z naszym projektem szlaku 66 jezior wokół Berlina. Nie możemy dojechać do Köthen i iść dalej do Alt Schadow, by stamtąd wrócić autobusem czy pociągiem do Berlina. Nie ma połączeń. Jesteśmy trochę uziemieni i postanawiamy odcinek Köthen-Neuendorf am See zostawić na lepsze czasy. Wyjątkowo zostawiamy samochód w Neuendorf am See i maszerujemy w upalnie ciepły sierpniowy dzień wokół jeziora Neuendorfer See.
Wita nas okno romantycznie obrośnięte bluszczem i winoroślą. Romantycznie to słowo dnia, to moc wspomnień i religia przyszłości. Gdy ciepłe leśne powietrze wciska się w nosy zapachem żywicy i poszycie miękko acz z szelestem się pod stopami ugina, wiara w romantyzm rośnie w siłę. Potrzebna dawka paliwa. I do tego w dębie moc. Dąb z 1813 roku, romantyzm i opoka. Czego chcieć więcej na rocznicę ślubu?
Do Alt Schadow według tabliczki 7 kilometrów. Piach, konie, żywy płot, las i jezioro. Neuendorfer See położone w gminie Dolne Błota (Unterspreewald) o 300 hektarach i ze Szprewą, która do niego wpływa i wypływa. Jest błękitne, ma wiele zatoczek, ławeczek i pomostów, raduje nasze serca i oczy brzegami dzikimi i zagospodarowanymi. Potrzebujemy paru godzin, by je okrążyć, godzin przyjemnych, wyjątkowych, a jakże – romantycznych. Czasem jest daleko, czasem na wyciągnięcie nogi, czasem droga przed nami zamaszysta, czasem przedzieramy się przez chaszcze. Razem. Napotykamy na ramy bez obrazu i myślimy – jakie to symboliczne. Jakie ważne w życiu – żeby mieć ramę, ale i treść, którą można ją zapełnić. Jakiś kwiat zaplątany w metalową siatkę, zupełnie się brakiem towarzystwa nie przejmujący, ba, brakiem dobrej okolicy nawet. Wydawałoby się, że siatka brzydka, ale on, właśnie jeden on, upiększa ją, zdobi i zmienia samym sobą. A później ścieżki usiane szyszkami, opuszczone domki, jakby niedokończone, pośród drzew, ławka ni stąd ni zowąd w cieniu i na zielonej łące, a druga na pomostku. Jak znalazł dla nas, żeby odetchnąć od żaru lejącego się z nieba, żeby otrzeć pot z twarzy, żeby podumać osobno, ale jednak we dwoje. Pochyla się sitowie w lekkim zefirku, marszczy tafla jeziora. Jakaś tablica informuje, że wstęp wzbroniony i czarna strzałka wskazuje szlak, brutalny symbol ludzkiej bytności. I ślad bobrów, dla drzewa zabójczy, drzewa powalonego paroma silnymi zębami. Jakieś kalosze na pniu i wozy budowlane czekające na remont. Na tranzystorze reklama placu campingowego, do którego musimy za chwilę dotrzeć. Żaba w łóżku (naprawdę!), bieszczadzki duch pod kapeluszem i 800 metrów do lokalu, który mamy nadzieję ma zimne piwo. Póki co jednak centrum Alt Schadow z rozstajem asfaltowych dróg, pomnikiem ofiar I wojny światowej i herbem osady, który przedstawia rybę, liścia i żołędzia. Nad Szprewą przechodząc zatrzymujemy się na moment, by podziwiać widok jak z obrazka, prawie kicz, ale zachwycający, bo prawdziwy. Mijamy lokal gastronomiczny Bruzzelbude, który piwo gratis ma jutro, a dzisiaj niestety zamknięty, tuż obok stóg siana i łoże duże, z porcją zieleni do dekoracji. I już skręcamy na półwysep Raatsch, gdzie i pola namiotowe, domki rekreacyjne, gastronomia, plac zabaw, wypożyczalnia łódek i kajaków oraz rowerów. A przede wszystkim ptactwo zebrane w stado, białe łabędzie w ilościach ogromnych. Mijamy wioskę dziecięcą z wigwamami, samotną brzozę i dochodzimy do szlabanu, za którym owe piwo zimne i do gustów damsko-męskich dopasowane. Piwo w towarzystwie łódek z wiosłami, dwie pięknie czerwone, jakby czekające na wypłynięcie w podróż życia. Plac campingowy na półwyspie jest ogromny. Odkrywamy ławki na plaży – znowu dwie i wymownie czerwone, krasnale pilnujące letników dobytku oraz przestrzeń polną, prowadzącą prosto w sosnowy zagajnik. Kolejne szlabany, nawet, a może znowu, dwa i motorówki otulone prochowcami. Nad czerwoną wodą, ścieżką przez pole pomiędzy pojedynczymi drzewami docieramy z powrotem do Neuendorf am See. (Pssst, na tych polach leżała rozebrana do naga pani i czytała gazetę;-)). Ogromna tratwa zdobi trawnik przed, jak nam się wydaje, lokalem gastronomicznym. Złudne to jednak, jakiś miły pan informuje nas, że dom jest prywatny, a restauracja nie istnieje.
Sielanka? Piękny, rocznicowy dzień? Sierpień w słońcu miłości? W drodze do domu, do wspólnej przestrzeni szacunku zatrzymujemy się w Halbe, by oddać hołd. W Halbe znajduje się cmentarz, na którym spoczywają ci, którzy w ostatniej fazie II wojny światowej, w kwietniu 1945 roku w tych okolicach stracili swoje życie. Sprawcy i ofiary. Osaczeni wojskami czerwonoarmistów naziści i mieszkańcy okolic w tzw. kotle z Halbe doświadczali najgorszych, piekielnych losów, które sami sobie zgotowali. Winni i niewinni w żrącym wirze historii.
Jaziora:
37. Neuendorf See
Trasa: ok. 13 km