Około 1270 roku p.n.e. pochowano tutaj pierwszego człowieka. Kim był, nie wiadomo. Kim byli ludzie, którzy go pochowali też nie wiadomo. Trwała właśnie epoka brązu, uczono się obrabiać metale, powszechnie używano narzędzi z brązu, uprawiano rolnictwo, hodowlę bydła i pasterstwo, wynaleziono wóz na kołach i wymieniano towary. Właśnie gromadzenie bogactw przyczyniło się do wzrostu walk międzyludzkich. Czy i tutaj odczuwalne były zgubne skutki dorabiania się i gromadzenia nadmiaru, który uznano za cenny na tyle, że wart był życia drugiego człowieka?
Niedaleko istniało osiedle Pantalica, po którym nie zostało żadnego śladu oprócz tych grobowców. Ponad pięć tysięcy miejsc w skałach, które chłodem przyjmowały zmarłych przedstawicieli nieznanej kultury. Ostatnie pochówki datowane są na ósmy wiek p.n.e. Wtedy na Sycylię przybyli Grecy i Pantalica upadła. W czasach wczesnochrześcijańskich korzystano z części grobów jako z mieszkań, a parę przekształcono na kaplice.
Teren nekropoli jest przyrodniczym rajem. Mamy szczęście, bo dochodzimy na teren cmentarzyska z góry i widok, który się przed nami rozpościera zapiera nam dech w piersiach. Siadamy na skale i chłoniemy obraz. Niezliczone małe okienka wykute w skałach, które toną w wiosennej zieleni. Morze kwiatów, parę jaszczurek, a na samym dole ożywczy strumyk z krystalicznie czystą wodą. Do grobowców wiodą ścieżki, więc wizytę na cmentarzu można uznać za treking. Ich wnętrza są ponure, czarne, zimne, kontrastują bardzo z zewnętrznym wiosennym światem. Parę godzin tutaj spędzonych na nieustannym chodzeniu w górę i w dół wydają się niczym w obliczu przestrzeni czasu, która nas dzieli od tamtej przedchrystusowej epoki. W samotności (na ścieżkach nie spotkaliśmy nikogo, chociaż teren wpisany jest wraz z Syrakuzami na listę UNESCO) obcujemy z wiatrem i florą, by dotrzeć do czystej wody w dolinie, która chłodzi nasze nogi. Miejsce wiecznego spoczynku, które jest naprawdę wieczne, które wygrywa z czasem, z ciałem i pamięcią.
W Syrakuzach udajemy się na jeszcze jedną nekropolię - drugie we Włoszech (po Rzymie) największe katakomby tego kraju: św. Łucji, św. Jana Ewangelisty i Vigna Cassia. Ruiny św. Jana już z daleka oślepiają swoimi jasnymi ścianami, a katakomby odkrywają podziemny świat śmierci. Wiele przypuszczeń, historie o świętych, o męczennikach i o zwykłach ludziach, którzy wierzyli w nowe przesłanie umierając w nadziei. Zdjęć w katakombach robić nie można, na zawsze pozostanie więc pierwsze wrażenie blasku.