Mazury malowane. Jak na najpiękniejszym obrazie o świcie ukazuje się świat, który tak łatwo można spłoszyć. Świat lekko drżący, otulony aurą nieobecności, świat świętego odpoczynku i higienicznego komfortu duszy. Poświata wyjątkowego bezwyjątku, który wybucha o brzasku, w tym jednym krótkim momencie, gdy noc odchodzi i napotyka na jasność.
Jora Wielka to malutka wioska, którą zdobywamy na rowerach. Polnymi i kurzącymi się drogami, robiąc ósemki i zakopując się w piachu na zakrętach jedziemy przez sielską osadę, która dla nas ma przede wszystkim artystyczne oblicze. Biały gliniany domek, przy którym znajduje się zamknięta tak wcześnie galeria zaprasza obrazem i witrażem. Sycące oczy momenty estetyczne. Docieramy w końcu do Notystu Wielkiego i Małego, gdzie pośród drzew i krzewów stoi mały pałac, który zdaje się być remontowany. Za nim rozciągają się budynki byłego PGR-u i zbożowe pola. A przed i wokół nas przyroda taka, że gubimy się w niej na długą chwilę, która nie wymaga żadnego opisu.