Geoblog.pl    mamaMa    Podróże    Jestem w podróży...choćby tylko w głowie 2018    Fake news
Zwiń mapę
2018
22
paź

Fake news

 
Włochy
Włochy, San Leo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13053 km
 
Wystarczy przekonać świat, że jest się kimś wyjątkowym. Że umie się na przykład czarować, albo wywoływać duchy, bądź założyć jakąś organizację, która tak oplecie jej członków, że będą mieli więcej powodów, aby w niej zostać, niż ją opuścić. Można też zostać alchemikiem. To równie łatwe pole do popisu jak korupcja. Własne zdrowie nie zna ceny.

Zanim w San Leo pojawił się człowiek, który wszystkie te cechy w sobie łączył, przybył tu kolega świętego Maryna, Leon, który na wzgórzu Montefeltro założył pustelnię. Leon głosił chrześcijaństwo i tutaj zmarł, a w miejscowej katedrze znajduje się kamienna pokrywa z jego sarkofagu.

San Leo robi na przyjeżdżających piorunujące wrażenie. Na rozciągłej skale Montefeltro położone miasteczko wita najpierw bazyliką z IX wieku, potem katedrą z wieku XII, a ponad tym na wysokości około 600 m na jej skraju wybudowaną twierdzą. W związku z tym, że dzisiaj jest pochmurnie, czujemy się jak na planie filmowym historycznego dzieła o ponurych dziejach i kościoła i więziennictwa. W miasteczku prawie nie ma ludzi, co potęguje jeszcze bardziej ciężkie wrażenie. Spacerujemy po średniowiecznych ulicach próbując zaglądać do kościołów. Niestety prawie przed naszymi nosami są właśnie zamykane na popołudniową sjestę. Widoki rekompensują tę stratę. Jak i fakt, że mamy je wyłącznie dla siebie. Trudno z tej pozycji w to uwierzyć, ale San Leo przez dwa lata było stolicą Włoch (962-964). Odwiedził je święty Franciszek z Asyżu, któremu podziękowano za to umiejscowieniem w herbie miasta. A przed paroma wiekami przebywał tutaj Dante Alighieri, któremu miejscowość posłużyła za model „Czyśćca” opisanego w „Boskiej Komedii”. Idealnie pasujące proroctwo.

Rzymianie czcili prawdopodobnie na skale Jupitera. Wybudowali świątynię, która była przez kolejne wieki rozbudowywana odpowiednio do potrzeb. W końcu w XV wieku pochodzący z Sienny architekt Francesco di Giorgio Martini na życzenie hrabiego Federico von Montefeltro z Urbino zrobił z niej nie do zdobycia twierdzę. I tutaj moja opowieść wraca do punktu wyjścia. Gdy ósmego czerwca 1743 roku w Palermo rodził się Alessandro Graf von Cagliostro twierdza w San Leo była już prawdopodobnie przez Watykan zamieniona w więzienie. Mały Alessandro nie miał pojęcia, że kiedyś zostanie jej najsłynniejszym gościem. Nikt z nas nie wie, czego się w życiu spodziewać, nikt nie wie, które miejsce będzie nie tylko świadkiem naszej życiowej energii, ale i ostatniego oddechu. Każdy z nas za to wybiera swoją drogę, często obarczając innych za jej niepożądany, bądź nieudany przebieg. W magiczny sposób uwierzyliśmy, że musimy statycznie trwać, chociaż każda droga posiada moc odgałęzień. I w każdej chwili sami takie odgałęzienie możemy udeptać. Alessandro to właśnie robił. Przybrał nowe imię Giuseppe Balsamo sugerując tym samym swój łagodny wpływ na świat. Zainteresowania miał tajemnicze i najróżniejsze. Był poszukiwaczem przygód (a szukał ich oczywiście podróżując), okultystą, alchemistą, szarlatanem, hochsztaplerem i znachorem. Podawał się za założyciela egipskiej loży masońskiej, która była podwaliną dla starożytnego i pierwotnego Rytu Mamphis-Misraim. Owa loża przeszła do historii jako wolnomularstwo pseudoegipskie związane właśnie z osobą hrabiego Cagliostro.

Balsamo podróżował po Europie robiąc na jej możnych wrażenie, które przynosiło mu finansowe korzyści. Odwiedził m.in. Warszawę, gdzie udało mu się dostać do masońskiej loży. Zaoferował jej członkom w ramach egipskiego rytu spirytualistyczne seanse z niepełnoletnimi dziewczynkami, w czasie których służył jako medium. W 1780 roku został jednak zdemaskowany. Podobno alchemiczne operacje i kuglarskie sztuczki były na tyle mierne, że hrabia potajemnie uciekł z przyszłej polskiej stolicy.

Dziewięć lat później, 27 grudnia, został pojmany przez papieską policję. W czasie procesu, by ratować swoją głowę, wszedł w zdradziecki układ z organami Rzymskiej Inkwizycji i dokonał propagandowego zeznania. Oskarżył wolnomularzy o oszustwo. Podobno ogłosili go, bez jego wiedzy, swoim członkiem i uczynili jednym z 12 wielkich mistrzów. Te czyny miały uderzyć w pierwszej linii we Francję, do czego przygotowane były duże kwoty pieniędzy złożone w europejskich bankach. Cagliostro ku uciesze kościoła wyznał, że to właśnie wolnomularze są ukrytymi inicjatorami Rewolucji Francuskiej, a on sam podający się za iluminata, choć nigdy do tej organizacji nie należał, jest jednym z ich popleczników. I tym oszukańczym zeznaniem, którym wykorzystał nie tylko strach kościoła przed wolnomularstwem, ale przede wszystkim przed oświeceniowo-rewolucyjnymi nurtami, uratował swoją głowę. Został wprawdzie skazany na śmierć za herezje, czarnoksięstwo i wolnomularstwo, ale w 1791 roku wyrok został zamieniony na dożywotnie więzienie. Najpierw przetrzymywano go w Engelsburgu, później przewieziono właśnie do San Leo. Osadzono w zwykłej celi, jednak lęk przed czarodziejskimi sztuczkami sprawił, że zdecydowano się przenieść go do karceru przypominającego studnię. Pozbawiony drzwi miał zapadnię, przez którą spuszczano jedzenie i małe okienko, przez które Alessandro mógł spoglądać na okolicę. Hrabia spędził tu cztery lata i zmarł w wyniku dwóch udarów mózgu. Podobno w celi nie znaleziono jego ciała, gdyż Balsamo miał wynaleźć eliksir nieśmiertelności. Nie wiadomo, czy ów trunek pomógł mu się zdematerializować. W każdym razie, gdy po latach otwarto jego trumnę i ona była pusta. A cela, która dziś jest częścią znajdującego się w twierdzy muzeum, jest nieustannie przystrajana kwiatami oraz obsypywana pieniędzmi.

Swoją drogą niechaj się nam nie wydaje, że spiskowanie to fenomen naszych czasów. Prawdopodobnie jest trudniej, gdyż przepływ informacji, do której mamy ogromny dostęp, osacza nas z każdej strony. Czyjeś zdanie na jakiś temat zamienia się w „fakt” i w morzu słów trudno się zorientować co jest prawdą, a co nie. Hrabia puścił w świat plotkę, która świetnie pasowała ratującej się przed utratą władzy instytucji. Wielu uznających ową instytucję za autorytet, oddałoby za tę prawdę życie. Tysiące głów, miliony słów, rozmywający się czas i wiemy tylko jedno – prawda jest pokolorowana na wiele odcieni i rozszarpana na niezliczone części.


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (28)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
stock
stock - 2021-02-08 17:55
Ech, Włochy, takich perełek są tam dziesiątki.

A mistrza Cagliostro pamiętam z Pana Samochodzika, tylko już nie wiem, z której części.
 
mamaMa
mamaMa - 2021-02-08 19:31
Rzeczywiście!!! Pan Samochodzik i zagadki Fromborka bodajże! Ile to było lat temu! Jesteśmy dinozaurami;)
 
marianka
marianka - 2021-02-10 11:12
Smutno aktualny ten ostatni akapit...
 
mamaMa
mamaMa - 2021-02-10 11:19
marianko, dzisiaj pomyślałam, że nie powinnam się tym zajmować, ale trochę trudno, jak ma się wokół Niemców, którzy krytykują rząd twierdząc, że powtarza się historia i właśnie wprowadzają nam dyktaturę. Narzekanie na takim poziomie często mnie drażni...Chętnie wysłałabym ich do kraju, gdzie nawet sąd nie pomoże;) I taka to pociecha pisanie tutaj, gdy odkrywa się znów i znów, że wszystko już było (choć jednocześnie i boli, bo człowiek jest oporny na wiedzę).
 
danach
danach - 2021-02-15 13:13
Piękne miejsce i z jaką historią ale wygląda jak w czasie pandemii- brak turystów . Zdjęcia super oddają klimat tego miejsca
 
 
mamaMa
Anna M
zwiedziła 19% świata (38 państw)
Zasoby: 1450 wpisów1450 5629 komentarzy5629 23026 zdjęć23026 1 plik multimedialny1