Trudno uwierzyć, że Riwiera Adriatycka może być niezagospodarowana. Przepływ turystów, pieniędzy, perspektywa nieustannego rozwoju są niebagatelną gratką dla każdego, kto nie tylko zna się na interesach, ale chce inwestować i swoje dobra pomnażać. Rimini jest od dziesięcioleci żyłą złota dla sprytnych. Wystarczy jednak pojechać na przedmieścia, a oczom ukazuje się niezwykły widok. Okazałe domy wypoczynkowe położone niemalże na plaży od lat stoją puste. Ogromny kompleks wybudowany za Mussoliniego niszczeje malowniczo na tle szumiącego morza. W powojennych czasach do lat 70 minionego wieku odpoczywały tutaj dzieci i młodzież z rodzin robotniczych. Wysyłani na wakacje teraz zbierają i dzielą się swoimi wspomnieniami na Facebooku. Na zdjęciach morze głów, czarno-białe fotografie roześmianej przyszłości narodu. Dzisiaj gruz trzeszczy pod sandałami.
Obiekty zachęcają gabarytami do eksploracji. Nie znając włoskich warunków odwiedzania miejsc opuszczonych, przyjazności właścicieli, powszechności ochrony, czy kar za naruszenie przepisów wchodzimy na teren otwarcie. Tu i tam brakuje siatki, więc mogliśmy się albo zgubić, albo zapałać nagłą ochotą do zajrzenia na nieogrodzony teren, bądź zwyczajnie iść na plażę. Jeden dom był zamieszkany albo przez bezdomnych, albo przez ubogą rodzinę. Nie zwracali na nas uwagi, ale i staraliśmy się im nie rzucać zanadto w oczy. Gdy weszliśmy do środka od razu poczuliśmy powagę i dostojność tego miejsca. Przestrzenne korytarze, sale, ogromne okna, zamaszyste drzwi, urokliwie murszejące okiennice. Oniemieli przechodzimy od sali do sali za kulisy mając szum Adriatyku.
Dzisiaj, 5 kwietnia 2021 roku, już wiadomo, co się z obiektem stanie. O ile w 2018 roku nie było inwestora, o tyle pandemia skłoniła Włochów do kreatywności. Domy mają zostać wyremontowane, by umożliwić turystom wypoczynek dostosowany do nowych warunków – z odstępem, przestrzenią i ogromną ilością świeżego powietrza. Trzy lata temu miejsce wydało nam się być apokaliptyczne, dzisiaj jakby ta apokalipsa się spełniała.