Berlińskie muzea od A do Z - Bockwindmühle Berlin Marzahn (24)

Jest w Berlinie takie miejsce, gdzie można się poczuć jak u ukochanej babci na przypiecku. Gdzie jest przytulnie i ciepło, gdzie słychać łagodzący obyczaje trzask drewna, miarowy szum skrzydeł, a przez małe okienko widać przepływające cumulusy na błękitnym niebie. Gdzie wszystko otulone jest mgiełką mąki, którą pracowity młynarz napełnia jutowe worki. Zmielone ekologicznie zboże z Brandenburgii można nabyć raz w tygodniu w sklepiku obok młyna. Niemiecka stolica ma słynną z blokowisk wschodnią dzielnicę Marzahn, gdzie od maja 1994 roku stoi młyn, który jest wierną kopią pierwszego tej okolicy z 1815 roku. Domagali się go od 1765 roku koloniści z Palatynu, którzy w celu mielenia swojego zboża musieli jeździć do Ahrensfelde. Po długich potyczkach z rządem Christian Friedrich Krüger wybudował młyn w centrum wsi, który stracił jednak jego syn na drodze prawnego konfliktu i kończącego go licytacji. Później zmieniali się właściciele, którzy młyn niszczyli, by wybudować nowy, przebudowywali i tracili w końcu z powodu niewypłacalności. W czasach socjalizmu ruszyła jutrzenka wielkiego budownictwa, Marzahn zamieniło się w blokowiska jak okiem sięgnąć i na młyn w tym zamaszystym projekcie nie było miejsca. Dopiero w latach 80-tych minionego wieku wrócono po rozum do głowy i postanowiono wrócić do tradycji. Ktoś wpadł na pomysł, że młyn można byłoby sobie sprowadzić z Brandenburgii, czemu tamże (konkretnie w dwóch wioskach) skutecznie się sprzeciwiano. Marzahn nie pozostawało nic innego, jak młyn samemu sobie wybudować.

Nasz syn młyn pokochał. I duża w tym zasługa przemiłego, acz konkretnego i solidnego młynarza. I tej ciepłej, przypieckowej atmosfery. Ociągaliśmy się na tyle długo z wyjściem, że mogliśmy przyjrzeć się procesowi powstawania kaszki manny, a w końcu mąki. Z rozrzewnieniem spoglądaliśmy przez drewniane okienko na świat, nie wierząc, że wokół nas same blokowiska. W końcu zakupiliśmy mąkę, która smakowała wyjątkowo przez samą tylko świadomość, że zrobiona była w środku niemieckiej stolicy.

A co do młynarza – Alexander jest z wykształcenia i zawodu glazurnikiem. Kiedy usłyszał w radio, że dzielnica Marzahn szuka młynarz, postanowił się zgłosić i prace otrzymał. Dokształcił się u młynarza z poczdamskiego Sanssouci. I jest przeszczęśliwy. Jego tzw. złota rączka pozwala mu dbać od strony technicznej o mechanizm, a mielenie mąki to już dość sportowa przyjemność. Energiczny i sympatyczny zaprosił nas mailowo do przybycia w tzw. Dniu Otwartych Drzwi, w czasie którego wstęp do zabytków jest bezpłatny. Duża porcja wdzięczności.


Bockwindmühle Marzahn
Landsberger Allee
12685 Berlin

zwiedzanie ustala się drogą mailową

Zdjęcia (18)

Komentarze (5)