Geoblog.pl    mamaMa    Podróże    Jestem w podróży...choćby tylko w głowie 2023    Szlak 66 jezior - etap XVII
Zwiń mapę
2023
12
mar

Szlak 66 jezior - etap XVII

 
Niemcy
Niemcy, Rüdersdorf
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4201 km
 
Wysiadamy na stacji kolejowej Grünheide Fangschleuse, gdzie parę dni wcześniej zakończyliśmy szesnasty etap szlaku 66 jezior. Stacja znajduje się na osi europejskiej trasy Paryż-Berlin-Warszawa. Kolej żelazna zastąpiła w 1842 roku końskie dorożki na odcinku Berlin-Frankfurt nad Odrą. I po lekkich zawirowaniach, szczególnie pod koniec XX wieku, dzisiaj stacja cieszy się powodzeniem. W okolicznych miejscowościach osiedla się coraz więcej ludzi, którzy właśnie stąd wyruszają do pracy w niemieckiej stolicy. Rozbudowano miejsca parkingowe (z 36 do 150), a w jednym z dworcowych budynków działa grecka restauracja. Mijamy ją z uśmiechem i zanurzamy w marcowy, wiosną muśnięty już las. Drogą, która nazywa się Löcknitzertauweg maszerujemy szlakiem niebieskiego kółka przez trochę goły po minionej zimie las. Szarości podkreślone brązem, lekka zieleń mchu i delikatność nabrzmiałych pąkami gałązek. Dolina rzeczki Löcknitz. Gdy docieram do pierwszych zabudowań miejscowości Fangschleuse witają nas dwa stoliki z wielkanocnymi drewnianymi ozdobami do kupienia. My jednak zatapiamy się w dalszą część szlaku, który towarzyszy rzeczce malowniczo wzdłuż niego meandrującej. Idylla na zapleczu niemieckiej stolicy.

Sielankę przerywa dominujący szum autostrady A10. Most wybudowany nad Alte Löknitz, dopływ rzeki Löcknitz, nazwany został Mostem Żabim z oczywistych powodów. Ozdabiają go, po jednej z każdej strony, cztery kamienne żaby, dzieło rzeźbiarza Juliusa Starcke z 1936 roku. To wtedy naziści rozbudowywali na terenie III Rzeszy siatkę dróg szybkiego ruchu. Podczas gdy w Europie szalał kryzys, w Niemczech Hitler zatrudniał tysiące bezrobotnych do budowy dróg. Z jednej strony miały służyć zwykłym Niemcom, którzy w samochodach marki volkswagen mogliby swobodnie poruszać się po kraju, z drugiej były częścią przygotowań wojennych. Autostradami właśnie sprawnie przemieszczałoby się wojsko, by anektować kolejne europejskie kraje. Nie wiadomo, dlaczego w ogóle naziści wydali Starckerowi takie zlecenie. Wtedy rzeźby stanęły przy wiadukcie nad autostradą numer 10. Rzekotka, żaba trawna, żaba wodna i ropucha przyglądały się wojskowemu transportowi, przewozowi jeńców, przejazdom urlopowiczów, a może nawet samego führera. Drugiego takiego zlecenia naziści już nie wydali. Dzisiaj płazy stoją pod autostradą, przeglądają się w wodzie, a szum starej historii dociera do nich z góry. Zupełnie niedaleko od nich Spideman przygotowuje się do skoku. A my wchodzimy na ścieżkę edukacyjną Wupatz prowadzącą prosto do jeziora Wupatzsee, pierwszego na dzisiejszym szlaku. Żeby do niego dojść trzeba przejść mostem nad rzeczką Neue Löcknitz, która przepływa tuż obok jeziora. Widok niezwykle malowniczy. Jezioro jest bezdopływowe i oplecione ścieżką Lestikowweg, którą docieramy ponownie do rzeki Löcknitz, lekko zahaczającej o podberlińskie miasteczko Erkner. Tutaj wzdłuż jej brzegu wiedzie Ścieżka Poezji Leśnej. Najpierw wita nas strofa wiersza Theodora Fontane, piewcy Brandenburgii, zachęcająca do wyruszenia na szlak, co ma zagwarantować pozbycia się wszelkich trosk, a potem na tablicach można przeczytać wiersze związane z lasem różnych niemieckich poetów i poetek. I tym romantycznym sposobem docieramy do kolejnego jeziora: Flakensee, części wodnego szlaku, którym transportuje się m.in. cement z Rüdersdorfu do Berliny czy Polski. Wzdłuż jego wschodniego brzegu, promenadą, mijając pamiątkowy kamień poświęcony Otto Tade, miejscowemu przedsiębiorcy i patriocie, który swoją działalnością przyczynił się do rozwoju Woltersdorfu, oraz dwie Maryjki w betonie, docieramy do lokalu gastronomicznego Falkenseeterrassen, w którym gospodarzem tego dnia był kot. Czarny, dostojny kocur wylegiwał się na kaloryferze i mruczał tak rozkosznie, że i my poddaliśmy się atmosferze słodyczy i lekkiego hedonizmu. Po kociej ekstazie rozanieleni wyruszamy na szlak. Wokół nas tętni woltersdorowskie życie, mieszkańcy spacerują, lokale są pełne gości, kaczki i łabędzie pływają po Młyńskim Stawie, a śluza cieszy się turystycznym powodzeniem. Źródełko Miłości opatrzone głównie czerwonymi kłódkami cieszy oko, a szlak wiedzie nad kanałem, nad którym po drugiej jego stronie stoją domy, wille i czynszówki. Szybko jednak docieramy do jeziora Kalksee i ścieżki, która znów gubi się w lesie, pomiędzy bagnami, opatrzona tu i ówdzie kładkami, wiedzie stromo pomiędzy przedziwnymi kształtami drzew tuż nad jeziornym brzegiem. Kalksee było już w latach 30-tych minionego wieku wykorzystywane do kąpieli, którą to czynność Berlińczycy świeżo odkryli. Wygospodarowano część dla nie umiejących pływać i dla pływających, odcinając się jednocześnie od wszelkiej odpowiedzialności odpowiednimi tablicami. Wybudowano nawet, nieistniejące już, dwie wieże do skoków do wody. Można było wypożyczyć kajaki, która to tradycja zachowała się do dziś. Podobnie jak kąpiele. Wbrew swojej nazwie (Kalk oznacza wapno, czyli Jezioro Wapienne) zbiornik ma czystą wodę, od 2002 roku odznaczane jest nawet błękitną flagą, co zachęca nurków do wodnych penetracji na 10 metrów głębokiego jeziora.

Rudy kot siedzi na dachu samochodu i czujnie się nam przygląda. Nieruchomo, ale bacznie. Staramy się go nie niepokoić i mijając trabant przechodzimy pod wiaduktem, by dotrzeć do skwerku w Rüdersdorf bei Berlin, na którym stoi ławka zasponsorowana przez … mostowych optymistów. To stąd udajemy się wzdłuż Wapiennego Rowu (jakoś tłumaczenie słowa Graben na fosę mi tutaj nie pasuje) do Kesselsee, którego kształt przypomina plemnik;) Najpierw długa witka, a na końcu główka;) W XX wieku tętniło tu towarzyskie życie. Witką, czyli Kalkgraben parowym statkiem goście dopływali do główki czyli Kesselsee, nad którym znajdowały się piwne ogródki, a na głównym placu odbywały potańcówki. Dzisiaj trudno uwierzyć, że to było w ogóle możliwe. Teren wokół jeziora jest zaniedbany, zarośnięty, po jakichkolwiek lokalach nie ma śladu. Gdzieniegdzie stoją jakieś stare instalacje artystyczne, wzdłuż od dawna nie używanych tramwajowych torów poukładane są głazy, jakaś winnica i tablica informująca o istnieniu kiedyś w tym miejscu jeziora Heinitzsee, które zwane było Jeziorem Królewskim Brandenburgii ze względu na szmaragdowy kolor. Heinitzsee zostało w połowie XX wieku zlikwidowane na potrzeby wapiennej kopalni.

Po około 15 kilometrach docieramy do przystanku tramwajowego w Rüdersdorf, naprzeciwko którego stoją dwie opuszczone piękne wille z początku XX wieku, gdy koniunktura kwitła, gdy tętniła industrializacja, gdy dobrobyt zataczał coraz większe kręgi i nabierał tempa. Sto lat później pamięć o biedzie większości społeczeństwa nie odgrywa większej roli. Ludziom wciąż jest wszystkiego za mało.

Jeziora:

50. Wupatzsee
51. Flakensee
52. Kalksee
53. Kesselsee

Trasa ok. 16 km
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (71)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
Syock
Syock - 2024-07-14 20:18
Świetne te żaby, rzeczywiście zlecenie nietypowe na tamte czasy.

A jeziora wapienne przeważnie mają najczystsza wodę.
 
mamaMa
mamaMa - 2024-07-15 20:39
stock (bo to chyba Ty?) - a z czego to wynika? Z właściwości wapnia?
 
Marianka
Marianka - 2024-07-15 20:44
Zafascynowała mnie żabia historia. Ciekawe co stało za tym zleceniem!
 
mamaMa
mamaMa - 2024-07-15 21:48
I mnie to intryguje. Ogromnie. Dlaczego tam, dlaczego żaby, czy to kaprys, czy coś się za tym kryło. Niestety, nic więcej na ten temat nie znalazłam...
 
stock
stock - 2024-07-16 10:32
Ekspertem nie jestem, ale chyba zasadowe środowisko to powoduje. I ponoć z takich wód są najsmaczniejsze ryby.
 
 
mamaMa
Anna M
zwiedziła 19% świata (38 państw)
Zasoby: 1450 wpisów1450 5629 komentarzy5629 23026 zdjęć23026 1 plik multimedialny1