Wierum i Moddergat to dwie nadmorskie wioski, jedne z wielu na świecie, których mieszkańcy w niedalekiej przeszłości zmagali się z trudem przypadłego w ich udziale życia. Bieda z reguły aż piszczała, a przeżycie było kaprysem morza. Od niego zależało, czy ludzie nad nim mieszkający będą mieli co jeść i czy zarobią pieniądze. Jeśli morze było nieprzychylne, próbowano mimo wszystko je okiełznać na tyle, żeby przynajmniej przeżyć. Zdarzało się jednak, że i na to morza nie pozwalały. I tutaj, w holenderskiej Fryzji, ludzie żyli biednie, ciężko pracując. Role podzielone były jasno – mężczyźni wypływali na połów, kobiety nie tylko dbały o dom, ale i przygotowywały morskie wyprawy swoich mężów. Naprawiały sieci, zbierały przynęty, oprawiały zdobyte przez mężów czy ojców ryby. Gotowały, prały, wychowywały dzieci. Chodziły do kościoła, modląc się o siłę, by cały ten padół przetrwać. I zdarzało się, że te kobiety nagle zostawały same, na pastwę losu, bez dochodu i możliwości zarobku. Jak 1 grudnia 1893 roku, gdy wszyscy mężczyźni Wierum i Moddergat wypłynęli na morze na połów. Najmłodszy miał 12 lat, najstarszy 80. Ojcowie z synami, dziadkowie z wnuczkami, sąsiedzi, koledzy. Rozpętał się sztorm. Wróciło niewielu, większość łodzi została zniszczona. Nie tylko, że śmierć bliskich, ale jeszcze strata materiału potrzebnego do przetrwania. Ileż musiało tutaj być trwogi, żalu i bólu? Ile strachu.
Dzisiaj jest spokojnie. Jedynie wał przeciwpowodziowy mąci sielankę. Odgradza przed niebezpieczeństwem, przypomina o nim nieustannie, zniekształca surowe nabrzeże, łamie jego wrogość. W Wierum krajobraz łagodzi średniowieczny kościół, malowniczo położony z cmentarzem wokół. Na wewnętrznej stronie wału stoi pomnik ofiarom sztormu z 1893 roku. A za nim rozciąga się kamienny widok na Morze Północne.
W Moddergat od 1962 roku rozbudowuje się muzeum rybackie poświęcone życiu tej okolicy mieszkańców „’t Fiskershúske“. Muzeum Regionalne w Dokkum zakupiło chatkę rybacką przy ulicy Visserspad 4, wyremontowało ją, urządziło, jakby powrócił rok 1850 i w 1965 otwarło jako muzeum. Od tamtej pory zakupywane są kolejne działki i obiekty i dzisiaj można wejść do pięciu domków, w których prezentowana jest historia tych nadmorskich okolic. W pobliżu działa też urocza kawiarenka.
Świeci słońce, jest pięknie, spokojnie, uroczo i sielsko, jednak łatwo wyobrazić sobie, jak zmienia się ten krajobraz, gdy nadchodzi jesień, gdy zaczyna padać deszcz, ciemne chmury kumulują się w grozie sztormu, gdy rozszalałe wiatrem morze huczy i rozbija fale o wybudowany ludzką ręką wał. Trochę trudniej, gdy pomyśli się o ludziach w takiej scenerii umierających. O rozbitkach, wydanych na pastwę tego świata, jak każdy z nas.