Jego twarz ma wyraz dumnego orła. Twarz głęboka, sympatyczna, oczy ciepłe, lekki uśmiech, jakby znał wszystkie świata tajemnice. Jakby niczego się nie bał. Elegancki, w garniturze i pod krawatem w groszki, z broszką i chusteczką w kieszonce na piersi. Biała koszula i lewa ręka elegancko oparta o prawą nogę. Lekka anarchia w spojrzeniu. I głębia morza, jakby miejsce urodzenia, Rostock (1883 rok), miało na to wpływ. Otto Weidt wyruszył w 1903 roku w podróż, w czasie której w Hamburgu zetknął się z anarchistycznymi kręgami. Gdy wrócił do Berlina, do którego przeprowadził się z rodzicami mając pięć lat, został redaktorem czasopisma „Anarchista” i przez długie lata angażował się politycznie. Sprowadziło to na niego problemy, był obserwowany przez policję, podawany do sądu, skazany nawet na miesięczne więzienie za domniemane kontakty z rosyjskimi rebeliantami. I chociaż w 1910 roku zaprzestał politycznej działalności do końca życia uważał się za „anarchistę indywidualistę”. W czasie I wojny światowej udało mu się, jako zaciekłemu pacyfiście, uniknąć ze względów zdrowotnych zaciągnięcia na front. Wojskową służbę pełnił w kostrzyńskim lazarecie jako pielęgniarz. Po zakończeniu wojny został tapeciarzem i dekoratorem wnętrz. W 1936 roku zawarł trzecie i ostatnie małżeństwo z Else Nast.
Życiorys, jakich zapewne wiele w tamtych latach. Ludzie, których życie zaczynało się i przypadało na wojenne czasy walczyli o przetrwanie codziennie. W tych historiach nie przedstawia się, jak sobie radzili psychicznie. Czym żyli każdego dnia? Jak nie tracili ducha? Co ze strachem i lękiem przed głodem, brakiem pracy czy „właściwych” poglądów politycznych? Co z depresją? Czy fakt, że trzeba walczyć o podstawy egzystencji jest w takim wypadku „lepszy”, trzymający w ryzach? Porównując do naszego, jednak na tym tle luksusowego świata, dlaczego tyle skarg, narzekań, szukania „winnych”, skąd bierze się wiara w najprzedziwniejsze teorie? Z tej wygody właśnie?
Dla Otto założenie własnej firmy to był dopiero początek prawdziwej walki. Nie powodziło mu się, nikt w ogarniętej kryzysem Europie nie myślał o dekoracjach i tapetach. A Otto chorował na oczy i tracił wzrok. W 1939 roku nie widział już nic, jednak nie poddał się i razem z Gustavem Kremmertem otworzył w Berlinie fabrykę dla niewidomych (Blinden-Werkstätte Otto Weidt) produkującą szczotki i miotły. Jak czuł się niewidomy człowiek w stolicy państwa, które właśnie rozpętywało II wojnę światową? Jak anarchista i pacyfista odbierał represje, które każdego dnia dotykały mieszkańców Berlina tylko dlatego, że mieli inne niż „aryjskie” pochodzenie? O czym myślał, gdy niewidomy zaczynał działalność swojej fabryki i szukał nowych pracowników? Jej produkty były zamawiane przez Wehrmacht i jemu sprzedawane. Otto zatrudniał w niej głównie niewidomych i głuchych Żydów. I bronił ich przez nazistami jak umiał i jak mógł. Zaopatrywał w jedzenie, doradzał, gdy groziła im deportacja przekupywał funkcjonariuszy, fałszował dokumenty, chował w specjalnie przygotowanej kryjówce. Wspierał też osoby przebywające w getcie w Terezinie (Theresienstadt), którym pod fałszywymi nazwiskami przesyłał żywnościowe paczki. Tuż przed zakończeniem wojny pojechał do Oświęcimia, by pomóc w ucieczce z obozu koncentracyjnego swojej przyjaciółce Alice Licht. Wynajął dla niej pokój w Krzystkowicach, gdy została tam zatrudniona w fabryce amunicji, który posłużył jej za schronienie po ucieczce z tzw. marszu śmierci. Dotarła w końcu do Berlina, do Otto i jego żony, skąd wyjechała do USA.
Po zakończeniu wojny Weidt wspierał budowę ośrodka dla żydowskich sierot i domu spokojnej starości dla tych, którzy przeżyli obozy koncentracyjne. I do śmierci prowadził swoją fabrykę. Zmarł 22 grudnia 1947 roku w wieku 64 lat. Jego żona Elsa przejęła jej działalność, którą zakończono w 1952 roku na skutek decyzji magistratu Berlina Wschodniego.
W 1999 roku grupa studentów Uniwersytetu Technicznego w Berlinie trafiła na puste pomieszczenia byłej fabryki i zorganizowała w niej wystawę „Ślepe zaufanie” („Blindes Vertrauen”). W czasie przygotowań do wystawy poznali Ingę Deutschkron, która w tej fabryce pracowała i której Otto Weidt pomagał. Dla zwiedzających było jasne, że fabryka musi pozostać. Dzięki wsparciu ówczesnego ministra kultury dr Michaela Naumanna przyłączono obiekt do Muzeum Żydowskiego, a ówczesny prezydent Niemiec Johannes Rau pomagał inicjatywie utworzenia tu miejsca pamięci „Cisi Bohaterowie” („Stille Helden”). I tak w grudniu 2006 roku, czyli prawie 60 lat po śmierci Otto, otwarto stałą wystawę, a nad całym muzeum do dziś pieczę sprawuje Fundacja Centrum Pamięci Ruchu Oporu Niemieckiego.
Aktualnie otwarta jest tymczasowa wystawa, gdyż główne pomieszczenia przechodzą remont. Jednak i ona, niezbyt wielka, wzbudza w nas ogromne poruszenie i wstyd. Jeden człowiek, niewidomy, a taka odwaga i brawura, taki życiorys i to w środku ówczesnego piekła na ziemi.
Blindenwerkstatt Otto Weidt
Rosenthaler Str. 39
10178 Berlin
poniedziałek - piątek 9-18
sobota, niedziela i dni świąteczne 10-18
zamknięte 24-26 grudnia, 31 grudnia i 1 stycznia
wstęp bezpłatny