1 lipca 1984 roku 2370 mężczyzn zagłosowało za, a 2251 męskich głosów było przeciw. 119 głosami zadecydowano w lichtensztajńskim parlamencie o prawie wyborczym dla kobiet. W regionie Unterland ustawa przeszła większością 3 głosów na korzyść kobiet.
W 1984 roku, jako ostatnie państwo w Europie Lichtenstein zezwolił oficjalnie żeńskiej części swojego społeczeństwa mieć wpływ na politykę tego państwa. Czy do końca? Aktualnie 7 z 25 posłów nowej kadencji to kobiety. I jest to najwyższy wynik w historii Landtagu.
„Rolą kobiety jest bycie matką. Na przykładzie innych monarchii można zobaczyć, co się dzieje, gdy matki nie mają czasu dla swoich dzieci. Obiecałem sobie, że tak nie zrobię. Ożenię się z kobietą, która będzie się naprawdę troszczyła o wychowanie moich dzieci, inaczej nie potrzebuję żony. Basta“.
Żona mężczyzny, który wypowiedział te słowa, Marie-Aglaë, urodziła czworo dzieci i spędziła swoje życie jako przykładna matka i połowica.
Córka tego mężczyzny nie może przejąć tronu, takie prawo przysługuje wyłącznie pierwszemu synowi. I ten, Alois, jest aktualnie faktycznie rządzącym zastępcą księcia. Jego żona Zofia Bawarska założyła fundację wspierającą ciężarne kobiety znajdujące się w trudnej sytuacji, by te nie usuwały ciąży.
Jan Adam II wypowiedział również takie słowa:
„Ogólnie nie jestem przeciw, jeśli tylko nie pozwoli się, jak mówią, małżeństwom homoseksualnym na adoptowanie dzieci. Myślę, że dziecko ma prawo wychowywać się w normalnej rodzinie”.
Praca nad wprowadzeniem małżeństwa dla wszystkich w Liechtensteinie trwa. I prawdopodobnym jest, że taki projekt zostanie przyjęty w parlamencie. Parlament w Liechtensteinie jest jednak przedostatnim etapem na drodze do przyjęcia prawnego przepisu. Ostatnim jest lichtensztajński książę. Jan Adam II, a od 2004 roku jego następca i koregent Alojz Liechtenstein.
Władca małego księstwa ma prawo do odmowy ustalonych przepisów, wymiany rządu i powoływania sędziów. Demokratycznie wybrany rząd może jednym książęcym słowem zostać obalony. Jan Adam II na pytanie, jak bardzo demokratyczne jest jego państwo w skali od 1 do 10 odpowiedział „8-9”.
W 2003 roku książę zarządał więcej władzy. W wyniku referendum jego inicjatywę zmiany Konstytucji poparło dwie trzecie wyborców. Rewolucja od góry, jak nazwano to wydarzenie, oparła się na książęcej groźbie, że ten, jeśli tej władzy nie otrzyma, wyprowadzi się do Wiednia. Trochę to dziwne, gdyż nawet, gdyby wyborcy zdecydowali inaczej, księże i tak mógłby złożyć weto.
Księżę poinformował swoich poddanych o tym oficjalnie: jeśli kiedykolwiek ktoś wyszedłby z inicjatywą zniesienia prawa weta przysługującego rodzinie książęcej ten złożyłby przeciwko temu weto!
Weto weta! Czyli weto absolutne.
Trzeba przyznać, że lichtensztajńska rodzina książęca nie szarżuje swoimi prawnymi możliwościami. Głównie wetem grozi, szczególnie jeśli chodzi o prawo do przerywania ciąży, czy wspomnianego małżeństwa dla wszystkich. Największy wpływ na wyborców ma perspektywa rzeczywistej wyprowadzki rodziny do innego kraju, gdyż jest ona największym pracodawcą w malutkim państwie. Jan Adam II jest właścicielem dwóch fundacji skupiających jego ogromny majątek, m.in. największą finansową instytucję tego kraju: LGT Bank. I choć Liechtensteinem wstrząsały najróżniejsze afery (m.in. szefa niemieckiej poczty, który zakładając w Liechtensteinie fundację właśnie w banku LGT zdeponował pieniądze, od których nie odprowadził w Niemczech podatku. Wszystko wyszło na jaw, gdy były pracownik banku sprzedał skradzione poufne informacje Federalnej Służbie Wywiadowczej Niemiec. A swoją drogą informator jest do dziś poszukiwany przez lichtensztajńską policję międzynarodowym listem gończym. Ten jednak dostał nową tożsamość od niemieckich urzędów i ma żyć incognito gdzieś w Australii. Choć z drugiej strony być może jest od tylko przykrywką, mającą skrywać prawdzie źródło informacji), to po dziś kraj cieszy się opinią bogatego i przyjaznego fundacjom, które nie są w nim opodatkowane.
Jan Adam II jest najbogatszym władcą Europy (wyprzedza pod tym względem nawet angielskiego króla). Jego majątek opiewa na oszałamiającą sumę ponad 8 miliardów euro, nie musi płacić podatków, ma pałac w stolicy Vaduz i grunty w Austrii oraz najdroższy mebel świata: szafę o wartości 27 milionów euro. Prywatnie zbiera rzeźby z brązu. 8,4 % obywateli jego księstwa jest milionerami.
Książę i jego rodzina muszą się czuć tam, jak pączki w maśle. Mają wszystko to, o czym marzy chyba większość ludzi: pieniądze i absolutną władzę. I spokój „konstytucyjnego monarchizmu” na europejskim demokratycznym morzu.
Oprócz monarchii Liechtenstein ma jeszcze firmę Hilti. Założyli ją 1 grudnia 1940 roku dwaj bracia, Martin i Eugen Hilti, w rodzinnym Schaan, gdzie do dziś ma swoją główną siedzibę. Firma produkuje elektronarzędzia i jest jednym z największych pracodawców księstwa.
Martin Hilti wstąpił w 1933 roku (mając 18 lat) do pierwszej w tym kraju (powstałej po przejęciu przez Hitlera władzy w Niemczech) nazistowskiej partii Liechtensteińska Służba Ojczyźnie. Później został funkcjonariuszem partii Ruch Narodowoniemiecki, która opowiadał się za całkowitą aneksją księstwa przez III Rzeszę. Był też zafascynowany niemieckim politykiem NSDAP Juliusem Streicherem, skazanym za nazistowskie przestępstwa w czasie procesów norymberskich w 1946 roku na powieszenie. Od października 1940 roku do końca 1942 Hilti był redaktorem propagandowego czasopisma swojej partii „Przewrót”, które publikowało nazwiska żydowskich uciekinierów z Niemiec, chroniących się w Liechtensteinie, jednocześnie ich denuncjując, ale i oczerniając i wyśmiewając. Martin wstąpił w 1941 roku dobrowolnie do Waffen-SS. Firma Hilti rozpoczęła działalność od dostarczania swoich produktów (części do motorów pancernych i elementy zapłonowe do broni palnej) nazistowskiemu przemysłowi zbrojeniowemu. Najpierw zatrudniała 6 pracowników, pod koniec wojny 91. Dzisiaj ma ich 34 tysiące. Martin Hilti był jej szefem do 1990 roku.
W oficjalnej biografii firmy Hilti wspomina się rok założenia, po czym następuje przerwa do 1950 roku. Sam Martin Hilti miał według współczesnego zarządu żałować swojej młodzieńczej fascynacji. Zmarł w 1997 roku i został pochowany w Schaan, tej samej miejscowości, do której w 1939 roku uciekł przed nazistami niejaki Paul Wollenberger. Trzy lata później Paul zaczął być szykanowany na ulicach tej miejscowości przez Martina za swoje pochodzenie.
Oszałamiającemu portretowi Liechtensteinu można byłoby nadać tytuł: Wyrostek robaczkowy Alp;)