Geoblog.pl    mamaMa    Podróże    Jestem w podróży...choćby tylko w głowie 2024    Na zachodzie Brandenburgii cz. 2 (dwory i pałace Brandenburgii)
Zwiń mapę
2024
23
paź

Na zachodzie Brandenburgii cz. 2 (dwory i pałace Brandenburgii)

 
Niemcy
Niemcy, Dallmin
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5798 km
 
Podbielscy dotarli na zachód ze wschodu. Szlachecka polska rodzina do dziś zamieszkuje Prignitz. Jej przedstawiciele zintegrowali się z zachodnim systemem - najpierw z pruskością, później z nazizmem. Pałac w Dallminie w średniowieczu był rycerską siedzibą rodziny von Winterfeld, by w 1808 roku zamienić się w barokowy budynek, którego najważniejszym mieszkańcem był Victor von Podbielski (26.02.1844-21.01.1916). Generał lejtnant, sekretarz stanu w cesarskim urzędzie pocztowym, pruski minister rolnictwa, zainteresowany sportem na tyle, że zainicjował budowę pierwszego stadionu w Berlinie, pierwszego klubu sportowego w Dallminie i pierwszej w tych okolicach hali sportowej. Gdy w 1906 roku ustąpił z funkcji ministra, zajął się działalnością gospodarczą, przyczyniając do ekonomicznego rozkwitu regionu: mleczarnia i fabryka płatków owsianych w Karstädt, fabryka skrobii w Dallminie, budowa kolei żelaznej w gminie. Pruski dryl.

Jego syn, również Viktor, politycznie zbliżył się w stronę nazizmu, członkostwa w NSDAP i SS, politykowania w Reichstagu. Zginął trafiony odłamkiem granatu w lasach pod Glau. Ojciec pochowany jest w Dallminie, na wiejskim cmentarzu, gdzie dumnie wypina pierś z medalami na kamieniu. Syn spoczywa na cmentarzu wojskowym w Trebbinie.

A pałac oddany został najmłodszym. Najpierw mieścił się tu dom dziecka, zamknięty w 1992 roku; od 1996 roku działa tu ośrodek terapeutyczny dla dzieci i młodzieży. Okazały, otwarty na przybywających budynek robi dostojne i poważne wrażenie. Sympatyczny dozorca nie gniewa się, gdy odkrywa nas w środku. Opowiada o swojej pracy - że już 18 lat, że dzieci są różne, że niektóre mają tutaj lepiej niż we własnych rodzinach, że wracają. Opowiada też o transportach z darami dla dzieci w Rosji, Białorusi i Ukrainie, o kuriozalnych przepisach i systemach, o łapówkach żądanych przez rosyjskich celników, którzy naprawdę grozili, że bez nich transport zostanie wstrzymany. O świecie pełnym dobrych ludzi, niezależnie od tego, po której stronie granicy żyją - są wszędzie, ludzie o otwartych sercach i umysłach. Zaskakuje nas swoim szerokim horyzontem, światopoglądem ukształtowanym na tzw. prowincji, jeśli spojrzeć na Dallmin od strony berlińskiej czy zachodnioeuropejskiej. Dzieci wchodzą i wychodzą, witają się z nami, żartują. Jedność tkanek i dusz.

Dworek w Waterloo nie tchnie już taką energią. Należący niegdyś do rodziny von Bonin, był folwarkiem dóbr w pobliskim Stavenow, wybudowany około 1900 roku. Dziś zamknął się na zachodnią modłę przed ciekawskimi, ogrodzony płotem, strzeżony okiem kamery. Stavenow jest inne, ślicznie położone, romantycznie. Akurat trwają prace, akurat trzeba coś dopieścić w małym hoteliku, którym zamek obecnie jest. Goście z grubszym portfelem w apartamencie, inni w pokojach w dawnych budynkach gospodarczych. Park i przeszłość, która zupełnie nijak ma się do teraźniejszości.

Pierwsza germańska twierdza po zdobyciu terenów przez Albrechta Niedźwiedzia powstała właśnie tutaj. Sama nazwa również słowiańska - „tu stojące” od wału przeciw Wendom, gdyby przyszło im do głowy te ziemie odbijać. Podobno obok kościółka, przy starej drodze, wciąż pojawia się słowiański duch potomkom dawnych morderców. Na nic zdało się postawienie tej świątyni, może z nadzieją przegonienia mar i straszydeł, może w drodze zadośćuczynienia. W okolicy pojawiali się zbójnicy i rabusie, napadali na handlarzy zmierzających tą trasą, kradli bydło, mordowali dla sakiewki choćby jedną monetę zawierającą. Czy i te dusze dołączają do ptactwa, które stadami po dziś dzień fruwa nad Prignitz? Czy duch Stavenow spogląda na nas z kościelnej wieży?

Słychać krakanie. Słychać skrzydeł trzepot. Widać ogromne trumny ze szczątkami byłych właścicieli, szlacheckich panów, potomków germańskich triumfatorów, małżeństwa, które ten kościół w XVIII wieku ufundowało. Von Kleist. Zrobili na tej dawno temu podbitej ziemi, co mogli dobrego. A gdy zawiały wschodnie wiatry, kościół zamienił się w ruinę, do niedawna nie było tu nawet dachu. Dzisiaj jego wnętrze jest puste. Poza kolorowym witrażem i dwiema trumnami nie ma nic. Zachodnia pustka.

W Birkholz pałac trzyma się od świata na dystans. Od bramy wejściowej aż do samego budynku rozciąga się parkowa przestrzeń, zabezpieczona zakazem wstępu. Mimo wszystko podchodzimy bliżej, zahipnotyzowani ogromem rezydencji. Wybudowany w latach 1904/05 przez wolnego pana von Maltzahn, dziś jest prywatną własnością poznanych wcześniej von Podbielskich. Na bramie wiszą skrzynki pocztowe z kilkoma nazwami różnych firm. Podatkowa oaza?

Przy drodze dostrzegamy duży baner, na którym młody leśnik von Podbielski informuje o poszukiwaniu leśnych gruntów. Interesy kwitną. Nikt nas nie przepędza, nawet, gdy podchodzimy całkiem blisko z dwóch stron. Zachód bywa tolerancyjny. Cierpliwie czeka na zwrot akcji. Daje szansę, której rozsądny nie zaprzepaszcza. Pieści dobrodusznością.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (23)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Danach
Danach - 2024-11-13 10:06
Ale ciekawe miejsca i historie , brawo
 
mamaMa
mamaMa - 2024-11-13 11:08
Ogromnie ciekawe, zupełnie nieznane miejsca.
Dziekuje:)
 
 
mamaMa
Anna M
zwiedziła 19.5% świata (39 państw)
Zasoby: 1530 wpisów1530 5806 komentarzy5806 24831 zdjęć24831 1 plik multimedialny1