Wolfhagen to trzej bracia Grimm: Jacob i Wilhelm oraz Ludwig Emil. Dwóch pisarzy i uczonych oraz malarz.
Wolfhagen powstało około 1226 roku roku w opozycji do zamku Weidelsburg i Naumburg. Założył je landgraf Ludwig IV von Thüringen na wzgórzu Hagenberg.
Wolfhagen jest tak sielankowe, że aż bolą oczy. Szachulcowa zabudowa z XVII-XVIII wieku zagęszczona sobą w malutkim centrum miasteczka na tle błękitu nieba i podświetlona lipcowym słońcem jest jak magiczna różdżka przenosząca nas w wyimaginowany świat. Donice z czerwonymi pelargoniami, szyld informujący o tym, że przez drogę przechodzi kelner, przysadzisty kościół i białe parasole, pod którymi goście jedzą lody i piją kawę. Sielankę wytrąca z równowagi jedynie studnia, przy której stoi oparty o nią wilk. Nonszalancko opiera lewą łapę lekko pochylając się w stronę koźlątka, które nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa patrzy prosto przed siebie na ten błogi świat.
Stoją przed ratuszem, w którym znajduje się bajkowa piwnica. Regularnie czyta się w niej bajki, wystawia teatry i organizuje wystawy oraz zawiera śluby. Parę domów stąd przy Teichstraße 16 mieszkał w 1814 roku Ludwig Emil Grimm. Malował obrazy i szkice z okolicznymi motywami (m.in. zamku
Weidelsberg), które zostały umieszczone w księdze baśni jego sławnych braci. Wiele z jego prac można podziwiać właśnie w ratuszowej piwnicy, która dziś jest zamknięta. Miasteczko, być może z racji posiadania w swojej nazwie słowa wilk związało się z tą bajką.
Opowieść o siedmiu koźlątkach, które zostawione same przez mamę kozę w domu zdane są na pastwę okrutnego świata i trwogę nieposłuszeństwa, przynoszącego ze sobą nic innego, jak śmierć. Ile pokoleń dzieci zepchnięto na drogę patoposłuszeństwa? Ile z nas drżało na samą myśl, że coś takiego mogłoby się wydarzyć? Ile z nas myślało, że jedynym wyjściem z sytuacji jest słuchanie starszych? Ile w naszych duszach zostało z tego obrazu z jednej strony prawdziwego, gdyż świat pełen jest niebezpieczeństw, z drugiej przekłamanego, gdyż straszenie tworzy toksyczność w każdej małej istocie? Czy naprawdę bylibyśmy w stanie stanąć przed sobą jako dzieckiem z lekceważącym jego uczucia śmiechem i powiedzieć: „no co ty? To tylko bajka”?
P.S. Przy okazji wizyty w Wolfhagen odwiedzamy
Heike. Radości ze spotkania nie było końca. Niestety, do uroczego mieszkania wprowadzili się stali wynajemcy, za to my kupujemy kolejny koci obraz. Trzeci ma być naprawiony. Mam nadzieję, że kiedyś uda się nam go odebrać:)