W 1461 roku, 40 lat po zasiedleniu Madery, zaczęto budować kanały irygacyjne. W 1493 roku król Jan II wydał prawo zabraniające utrudniania miejscowym budowy lewad. Były i wciąż są ważne dla wyspy, podzielonej na część południową i północną łańcuchem górskim rozciągającym się od wschodu na zachód. Po wschodniej części masyw opada na tyle stromo, że tworzy naturalną barierę dla wiatrów z północy i północnego wschodu. Występują więc znaczne opady deszczu (nawet do 2000 mm rocznie), podczas gdy na południu może nie padać nawet przez pół roku. Do dużych zasobów wodnych na północy przyczynia się też zmniejszona ilość słońca, jak i niższe temperatury, które ograniczają parowanie. Wspomniane strome stoki nie sprzyjają rolnictwu, za to południowa, w swojej geologicznej formie łagodniejsza część Madery, jak najbardziej. I ktoś wpadł na pomysł budowy kanałów. Do dziś właściwie każde pole nawadniane jest przez lewady w okresie od kwietnia do października. Jest ich około 200 o łącznej długości 2500 km. Najintensywniej rozbudowywano je w XVII wieku, do czego wykorzystywano arabskich i afrykańskich niewolników. Młodzi Maurowie byli nie tylko sprawni, ale przede wszystkim mieli duże doświadczenie w technice nawadniania. Trwający od 1650 roku boom na trzcinę cukrową był bezwzględny. Niewolników wysyłano w najbardziej niebezpieczne tereny. Po 1680 roku budowa lewad zamarła wraz ze stagnacją handlu cukrem. Ostatnią oddano do użytku w 1966 roku. Ma długość 106 km z czego 16 prowadzi przez tunele i nawadnia 9900 ha ziemi. Wbudowana jest w nią elektrownia. Lewady musiały być stale drożne, więc przy każdej z nich biegnie ścieżka. I to właśnie dziś jest niezwykłą turystyczną atrakcją wyspy.
Decydujemy się na pierwszą lewadę na Maderze w terenie zabudowanym nie przez przypadek. Chcemy zobaczyć mieszkańców i to, jak żyją. Lewady są wykorzystywane jako drogi do domu, odprowadzają z nich wodę, kąpią się w nich dzieci, a czasem transportują nimi na przykład drewno. Są częścią krajobrazu, ale przede wszystkim zapewniają od wieków plony. Levada do Norte zaczyna się przy Cabo Girao, a kończy w Boa Morte, choć można dojść aż do samego wybrzeża. Nie przechodzimy całości, zaczynamy mniej więcej w połowie. Betonowa droga obok kanału wiedzie między domami i sadami, winnicami i polami, przecina wąskie dojazdowe uliczki. Spotykamy starszych ludzi, lękliwe koty i przyjazne psy. Podziwiamy kwiaty, dojrzewające marakuje i soczystą zieleń. Kończymy dzień nad oceanem przy zachodzie słońca. Łabędzia szyja agave attenuata prezentuje się z najpiękniejszej strony. Roślina ma 7-8 lat, a gdy jej kwiat przekwitnie obumrze. Ulotność życia.