O ile lasy wawrzynolistne dbają o zaopatrzenie Madery w wodę, o tyle człowiek dba na tejże wyspie o zaopatrzenie siebie samego w dobre trunki. I gdy tylko się tutaj na stałe pojawił, czyli od XV wieku, rozpoczął usuwanie lasów na rzecz plantacji trzcinowego cukru, sprowadzonego z Sycylii przez Henryka Żeglarza. Madera długo uchodziła za dostawcę tzw. „białego złota” do Europy. I do dziś przetwarza się je na alkoholowe napoje.
Engenhos do Norte to bazaltowy budynek z 1927 roku z 26-metrowym kominem z czerwonej cegły. Gorzelnia jest zaopatrzona w maszyny z XIX wieku, które przenoszą gości w lata 30-te XX wieku. To jeden z trzech do dziś działających młynów na wyspie, który wciąż tłoczy cukier i pędzi alkohol. Wstęp jest bezpłatny, zwożeni są tu więc turyści, przede wszystkim przypływający na Maderę pasażerskimi statkami. W środku jest gwarno, ale atmosfera i oszałamiający zapach szybko pozwalają zapomnieć o tym, że nie jest się tu samemu.
Za niewielką opłatą można spróbować słynnego Rumu z Madery, a całe butelki zakupić na domową degustację w ramach przyjemnych wspomnień z urlopu. Wszystko jest takie, jakie powinno w gorzelni być – lekko upajające i rozluźniające;)