Pani Lucynka jest filuterna.
Kobieta podróżnik. Uczyniła z wypraw cel swojego życia i do twarzy jej z tym, jak z najpiękniejszą biżuterią.
Od ponad 30 lat każdego roku wielka wyprawa. Dominikana, Peru, Wenezuela, Indie, Nepal, Bangladesz, Izrael, Indonezja, Rosja, Kenia, o Europie nie wspominając. Wyprawy na własną ręke, tak tanio, jak tylko się da, bo renta poniżej średniej krajowej. Żywiąc się bananami i awokado przemierza świat uśmiechając się do ludzi. I to jak się uśmiechając - w tym uśmiechu, spojrzeniu, błysku w oczach jest wszystko: zrozumienie, zachwycenie, zachęcenie i tyle ciepła, że nie sposób się oprzeć i się do Niej nie przytulić. Nie ma mebli w pokoju i nie zmienia kuchni od lat, ma za to serce tak ogromne i radosne, ze caly ten materialny blichtr zamienia się przy Niej w popiół, marność nad marnościami.
W przyszłym roku czekają na nią Birma, Laos i Kambodża - będzie miała wtedy 74 lata.